Wesołych...!:)

Witajcie Kochane:)
Miałam nadzieję, że w natłoku spraw i obowiązków uda mi się jeszcze przed świętami napisać dla Was coś konkretnego. Niestety, nie udało mi się zatrzymać zegarka (ani całkowicie zrezygnować ze snu ;) ), więc dzisiaj wpadłam na chwilkę. Świąteczne przygotowania zakończone, w piekarniku ostatnia porcja świątecznych (chałwowych) muffinów (mmm...nie wiem, jak smakują, ale uwierzcie mi, pachną genialnie :D) Jutro rano wyjeżdżam do rodzinki. Trzymajcie kciuki, żeby w miarę szybko udało mi się wyjechać z Wrocławia:) Coś mi się wydaje, że mogą być duuuże korki. Dalej, na autostradzie dam radę :)
A na koniec, chciałabym życzyć Wam, z całego serducha radosnych, pogodnych świąt Bożego Narodzenia. Tym, którzy wyjeżdżają, ominięcia korków i spokoju (ale melisę na wszelki wypadek wypijcie :D) Żeby każda z Was spędziła je w taki sposób, w jaki tylko sobie tylko wymarzy:) A w Nowym Roku...spełnienia marzeń i samych sukcesów (zarówno blogowych, jak i tych prywatnych :) )

                                                                       źródło

PS. A czy to przypadkiem nie jest jakaś pomyłka... Czy na pewno mamy końcówkę grudnia?:) Bo pogoda jakby lekko jesienna...:)

Buziaki
Astoria :):*

Zbiorowe denko...

...czyli zużycie ostatnich trzech miesięcy. Miało ukazać się w wersji wrzesień/październik, ale że miesiąc okazał się za krótki na dodanie postu, a pogoda wyjątkowo nieodpowiednia do robienia zdjęć, doszedł do tego listopad:) No to do dzieła:)


 BALSAMY DO CIAŁA:



 1. Fenjal sensitive- genialny balsam, który miał zbawienny wpływ na moje poparzone przez słońce ciało. Jest bardzo delikatny, działa wręcz jak opatrunek.  Kupiłam go w cenie promocyjnej, za ok. 14 zł z miniaturką mleczka pod prysznic w zestawie. Na pewno kupię po raz kolejny:)
 2. Isana z owocem granatu i figą- pisałam o nim TUTAJ . Dla tych, co nie czytali, przypomnę w skrócie:) Ciekawy balsamik, idealny dla niewymagającej skóry, dość toporny jeśli chodzi o aplikację. Aktualnie używam jego kakaowego brata, który jest zdecydowanie lepszy. 
3. Balea Hawaii Pineapple- no tego pana to chyba nie muszę przedstawiać:) Chwaliłam się nim TU. Genialny pod każdym względem!:)
4. Tutti Frutti cynamonowo-karmelowe masło do ciała- wróciłam do niego po letniej przerwie, bo zapach tego cuda, mocno słodki, cynamonowy, zdecydowanie "świąteczny" nie nadawał się do "wakacyjnej" pielęgnacji. Ale zimą- super:) Piękny zapach, świetna konsystencja, dobre nawilżenie. Czego chcieć więcej:) A jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej, zapraszam TUTAJ:)

ANTYPERSPIRANTY:

A raczej powinnam nazwać tą kategorię REXONA:) Nie będę się rozpisywała na temat każdego z nich, bo dla mnie wszystkie są tak samo genialne. To mój zdecydowany numer 1 wśród antyperspirantów:)

 CIAŁO I WŁOSY:


1. Dove żel pod prysznic- a raczej aksamitne mleczko:) Bardzo się z nim polubiłam. Świetny zapach (w końcu kokos:) ), który bardzo długo utrzymuje się na skórze. Nie wysusza skóry (ale też nie nawilża:) ), dobrze się pieni. I wszystko gra:)
2. Wspomniana wcześniej miniaturka żelu pod prysznic Fenjal- miałam kiedyś produkt pełnowymiarowy i był tak samo genialny, jak balsam. Bardzo delikatny, nie wysuszał skóry, a nawet ją nawilżał w bardzo zauważalny sposób:)
3. Joanna Naturia truskawkowa odżywka bez spłukiwania- czyli mały potworek, którego nie mogłam zużyć. Miałam ją na prawdę bardzo długo, ale teraz wiem, że nie wynikało to z jej wydajności:) W skrócie...hmm...jest bardzo dużo zdecydowanie lepszych odżywek, a więc nie zawracajcie sobie głowy tą.

KREMY DO RĄK:


 1. Eveline glicerynowy krem-maska do rąk i paznokci- Moje ostatnie odkrycie w tej kategorii:) Jest na prawdę świetnie. Bardzo dobrze regeneruje przesuszone zimnem i wiatrem dłonie. Ma bardzo "treściwą" konsystencję, ale mimo to szybko się wchłania. I do tego pachnie bardzo przyjemnie:) Jeśli jeszcze nie spróbowałyście, polecam:)
2. Krem do rąk z Oriflame- pisałam o nim gdzieś tam kiedyś, na początku mojej przygody z blogowanie, a później niejednokrotnie o nim przypominałam. Bardzo fajny kremik, działaniem przypominający wyżej opisywanego z Eveline.
3. Stokrotkowy krem do rąk Oriflame- troszkę mniej treściwy od poprzednika, ale równie dobry. Świetnie sprawdzi się do stosowania w ciągu dnia, ponieważ wchłania się wręcz ekspresowo.
4. Cien- SOS Hand-Konzentrat- Okropny! Kolejny mały potworek, składający się chyba wyłącznie z wazeliny. Ani to się nie wchłaniało, ani nie rozsmarowywało. Tragedia!

PIELĘGNACJA TWARZY:


1. Dwufazowy płyn do demakijażu oczu Ziaja- pisałam o nim TUTAJ.  Jak na dwufazówkę- całkiem niezły, ale zdecydowanie wolę mleczka, a od niedawna płyny micelarne.
2. Pomadka do ust Bebe- uwielbiam ją!:) Świetnie nawilża i chroni usta przed mrozem, wiatrem i wszystkim, co złe:) Uwielbiam ją za słodziutki, cukierkowy zapach i działanie. Jedynym minusem jest to, że tej wersji nie widziałam w Polsce. Tą kupiłam w Niemczech.
3. Maść ochronna z witaminą A- Pisałam o niej w ostatnim poście, więc zainteresowanych odsyłam właśnie TAM:)

MAKIJAŻ TWARZY:


1. Ingrid Cosmetisc jedwabisty fluid- kolejne zużyte opakowanie mówi samo za siebie:) Bardzo go lubię:) Jeśli chcecie wiedzieć o nim więcej, zapraszam TUTAJ
2. Jakiś tam fluid Oriflame- całkiem niezły, ale nie na tyle, żebym kupiła go po raz drugi.
2. Rimmel Match Perfection- lubię:) Miałam go baardzo długo, ponieważ kupiłam odcień za ciemny i używałam go jedynie jako bronzera albo latem (już jako zwykły puder).  Mimo to, wiem, że jest bardzo wydajny, świetnie matuje i bardzo długo trzyma się na buźce:) Opakowanie zawiera lusterko oraz gąbeczkę, której oczywiście nie używałam (wolę pędzel:))
3. Puder z jedwabiem Wibo- no i znowu będzie miło i sympatycznie. Żadnego słowa krytyki, wszystko pięknie, łanie. Żeby nie przynudzać, zapraszam TUTAJ
....................................................................................................................
Wiem, wiem...Zaniedbuje Was:(  Ale ostatnio bardzo malutko czasu spędzam w domu, a jak już w nim jestem to zawsze jest coś do zrobienia:) Ale mam nadzieję, że niedługo wszystko się unormuje i wrócę do Was:)
A właśnie.... jak Wam idą przygotowania do świąt?:)
Buziaki
Astoria :)

O maści uniwersalnej...

...czyli o wychwalanej już przeze mnie maści z witaminą A.
Pierwszy raz kupiłam ją latem (gdy poparzyłam się żelazkiem:) Gdzieś znalazłam, że pomoże mi ona w szybszym zagojeniu rany) i od tego czasu jest ona stałym gościem w mojej łazience.

Słowo z opakowania: "Witamina A jest niezbędnym czynnikiem dla prawidłowego funkcjonowania błon śluzowych i skóry. Maść działa osłaniająco, regeneruje naskórek i zmniejsza jego rogowacenie oraz łagodzi stany zapalne skory i przyspiesza gojenie się ran."

Skład: Palmitynian Retynolu (Wit. A) 800 j.m./1g preparatu, Wazelina Biała, Emulgator, Aromat Cytrynowy, Woda Oczyszczona (03.02.2011.))




Tą niewinnie wyglądającą maść można kupić w chyba każdej aptece za ok. 3-4 zł. Prawda, że niewiele:) A ile to cudo potrafi zdziałać...:)

Po pierwsze- przesuszone usta. O tej porze roku zdarza mi się to bardzo często. Wystarczy jedna aplikacja maści na noc, a już na drugi dzień nie ma śladu po suchych, spierzchniętych ustach.
Po drugie- popękane kąciki ust.  Zmora każdej z nas... Aby im zapobiec, witamina A jest polecana, jako składnik diety. Ale w formie "skoncentrowanej" działa jeszcze lepiej:) Ta maść to idealne lekarstwo na tą dolegliwość :)
Po trzecie- od czasu do czasu stosuję ją na całą twarz. Maść jest bardzo tłusta, przez co świetnie nawilża, działa wręcz jak opatrunek. Nie zapycha. Delikatnie wyrównuje koloryt skóry, działa na przebarwienia. Świetnie sprawdza się w walce z trądzikiem czy też śladami po nim (większość z nich pozbyłam się właśnie dzięki tej maści). Gdy czuję, że "coś" mi wyłazi, smaruje to miejsce grubą warstwą maści i po dwóch dniach nie ma śladu po niechcianym gościu.
Po czwarte- dłonie. Maść można stosować ją na całe dłonie. Ja jednak zazwyczaj używam jej jako dodatku do kremu do rąk. Idealnie radzi sobie nawet z bardzo przesuszoną skórą dłoni. Dodatkowo regeneruje naskórek, poprawia wizualny wygląd dłoni i paznokci. Przez pewien czas moje dłonie były nieustannie narażone na pazurki moich kotów. Chyba tylko dzięki tej maści nie mam żadnych śladów:)
Po piąte- pomaga goić wszelkie rany i podrażnienia.

I tak mogłabym wymieniać bez końca. Ta maść to istne cudo:) Dodatkowo jest bardzo wydajna, ma delikatny, cytrynowy zapach. No i ta cena...:)
Z czystym serduchem polecam ją każdej z Was. Na prawdę watro wypróbować:) Jeśli nie przekonała Was moja recenzja, odsyłam Was do wizażowego KWC :)
............................................................................................................
Hmmm...czy mi się wydaje, czy mamy już GRUDZIEŃ?!:)  Nie wiem jak Wam, ale mi ostatnio czas leci bardzo szybko. Niedługo święta...a ja wyjątkowo nie czuje jeszcze tej całej "magii". Nawet  piękny, rozświetlony wrocławski rynku, nie działa na mnie tak, jak powinien, a rozstawiony tam jarmark bożonarodzeniowy jakoś tak mi nie pasuje.

Buziaki
Astoria :-)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...