Haul z ostatnich dni:)

Odkąd zmieniłam pracę,  moje zakupy wyglądają nieco inaczej niż wcześniej. Praktycznie codziennie przynoszę (przy okazji pobytu w Rossmannie :D) coś nowego:) Uwierzcie, że ciężko jest oprzeć się wszystkim nowościom i (moim ulubionym) cenom na do widzenia:)
Ale później trzeba to wszystko zebrać i cyknąć fotkę, a to już nie jest takie łatwe. No bo wiecie...pogoda nie taka, albo czasu brakuje, A jak już trafiam na słoneczko to zazwyczaj pomijam większość rzeczy...(chociaż ostatnio robię postępy i staram się nie przynosić codziennie po dwie rzeczy, tylko hurtowo:) )
Dlatego dzisiaj postaram się pokazać Wam wszystko, co trafiło w moje łapki w ostatnim(niedalekim) czasie.

Rexona Rexonom, ale istnieją też inne antyperspiranty. Po Adidasie postanowiłam dać szanse Garnier'owi. I powiem Wam, że sprawdził się lepiej niż jego poprzednik, ale dalej nie tak dobrze, jak wspomniana wcześniej Rexona:) No i puder Lovely, któremu nie mogłam się oprzeć (na zdjęciu nie widać jego struktury, ale chyba każda wie, jak to cudo wygląda:) ) Recenzja niebawem.

Do czasu odkrycia cudownego działania płynów micelarnych, tonik ogórkowy z Ziaji był moim numerem 1. Teraz kupiłam go chyba z przyzwyczajenia. Cień z Essence ma kolor kości słoniowej (czego na zdjęciu za bardzo nie widać:). To taki mały koszmarek o strasznej pigmentacji, ale gdy nakłada się go paluchami, to można uzyskać w miarę ciekawy, naturalny efekt. No i  najważniejszy zakup w ostatnim czasie, czy kultowy już (a przeze mnie dopiero odkryty) Carmex. Pokochałam go, jak większość z Was, chociaż historia tej miłości jest bardzo burzliwa:) Szczegóły niebawem:)

Kolejna buteleczka płynu micelarnego z Biedronki, którego nie może zabraknąć w mojej łazience:)
I cudowny krem do rąk z aloesem. Jest na prawdę genialny! Dostałam go od mamy (która przywiozła go niestety z Niemiec).

I kolejne kremy do rąk z Niemiec. Zwyklaczki o genialnym działaniu. Moja mama dostała je jako gratis podczas zakupów w aptece. Tego nieco większego pana na pewno większość z Was zna:) Kremik Garnier okazał się strzałem w dziesiątkę, chociaż po incydencie z jego czerwonym bratem podchodziłam do niego nieco sceptycznie. A na koniec prawdziwa perełka, czyli peeling Farmona, który otrzymałam w ramach współpracy z firmą Werner i Wspólnicy. Następny post będzie recenzją właśnie tego cuda, więc zapraszam:) 

I (jeszcze gorący) zestaw :) Korzystając z promocji na rossmann'owskie -49% spełniłam chyba wszystkie swoje "widzimisie" jeśli chodzi o podkłady:) Brakuje tylko Better Skin, ponieważ za nic nie mogłam dobrać odpowiedniego koloru. Jego miejsc zajął Match Perfection. Max Factor'a złapałam w ostatniej chwili, pod wpływem zachwytów mojej przyjaciółki. I Manhattan. Nie mogłam zdecydować się na kolor, więc wzięłam dwa, dosyć podobne odcienie. Rose Beige sprawdzi genialnie, jak tylko moja buzia nabierze troszkę kolorku od słońca:) Aaa...i jeszcze korektor w pisaku Lovely. Na zapas:)
.........................................................................................
A jak Wasze zakupy?:) Zwłaszcza te z aktualnej promocji Rossmanna:) 
Trzymajcie się cieplutko
Buziaki
Astoria:):*
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...