Jak na razie druga połowa wakacji rozpieszcza nas wspaniałą pogodą. I oby tak dalej, bo 11 sierpnia wyjeżdżam nad morze. Wracam 18, a znowu 20 wyruszam nad jeziorko:) Po powrocie egzamin na prawo jazdy, bo właśnie 1 sierpnia oblałam swój pierwszy;( Niby wymuszenie pierwszeństwa, ale samochód, który jechał z naprzeciwka miał włączony kierunkowskaz, którego po prostu nie wyłączył po zakończonym manewrze zawracania i mnie zmylił. Ale nie ma zmiłuj. Wymuszenie jakie by nie było, egzamin zakończony. Już się z tym pogodziłam i, jak to mówią, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem:) Trzeba próbować dalej:)
Nad wyborem kosmetyku do dzisiejszej notki długo się zastanawiałam, bo w mojej toaletce na swoją kolej czeka ich całkiem sporo.
Jestem wielką fanką kremów do rąk. Na co dzień nie mam problemów ze skórą rąk, ale prze niezakładanie rękawiczek do sprzątanie miałam przez pewien czas małe kłopoty. I właśnie wtedy testowałam różne kremy. Choć mam swoje ulubione, to zawsze pokuszę się o kupno innego, nowego:) Dlatego dziś przygotowałam dla Was porównanie 3 kremów do rąk, wszystkie firmy Oriflame. Zacznę od tego, który najbardziej przypadł mi do gustu.
1. 2 in 1 PROTECTING Hnad & Nail Cream
Słowo z katalogu: " Ochronny krem do rąk 2 w 1. Filtry UV chronią skórę i paznokcie przed szkodliwym wpływem środowiska, olejek ze słodkich migdałów wygładza i zmiękcza"
Uwielbiam go:) Skóra dłoni jest po nim baardzo odżywiona, mięciutka i przyjemnie gładka. Jest bardzo gęsty, przez co wydajny. Nie wiem jak Wam, ale mi wydaje się, że krem, aby dobrze nawilżał musi być gęsty:) Co prawda, żeby całkiem się wchłonął trzeba troszkę poczekać, ale warto. Dlatego polecam nakładanie go na noc. O jego cudotwórczym działaniu przekonałam się zimą, kiedy moje ręce były suche i popękane. A tu wystarczyło kilka dni smarowania i po problemie. Od tej pory nie rozstajemy się ani na jedną noc:) W składzie obecny jest olej migdałowy, któremu właśnie zawdzięczamy ten cudowny efekt. A do tego wszystkiego zapach- delikatny, migdałowy. Co do opakowania, to nie ma jakiejś rewelacji. Standardowa tubka.
CENA : Za mega opakowanie 150 ml zapłaciłam 9,90 zł:)
PODSUMOWANIE: Cudowny, ukochany, najlepszy!:) Na pewno kupię następne opakowanie:)
OCENA OGÓLNA: 6/5, a nawet więcej:)
2. Narure secrets HAND CREAM with energishing mint & raspberry
No właśnie...Z energetyzującą miętą i maliną... Zapach faktycznie jest malinowo-miętowy, jak dla mnie dość dziwny, nawet trudny do opisania. Energetyzujący...hmmm...może chodzi o efekt lekkiego chłodzenia, bo po nałożeniu go takowy się odczuwa. Szczerze mówiąc mam mieszane uczucia co do tego kremu. Z jednej strony jakieś tam działanie nawilżające niby ma, z drugiej jednak z przesuszonymi dłońmi sobie nie poradził. Moim zdaniem nadaje się do codziennej pielęgnacji dłoni nie narażonych na żadne czynniki wysuszające, szkodliwe.Jedynie co mi się podoba, to konsystencja, bo jest gęsty:) Chyba nawet troszkę za bardzo. Wchłania się jednak dobrze.
CENA: Podejrzanie niska, jak na Oriflame. 5,90 zł za opakowanie 75 ml.
PODSUMOWANIE: Tak, jak pisałam, smarować można, ale nie należy oczekiwać cudów.
OCENA OGÓLNA: 3/5

3. Lisolette Watknis Hand Cream
Porażka... Nie kupię już na pewno, chociaż była to chyba edycja limitowana także... Kremik bardzo ładnie pachnie, jak perfumka:) Ale jego działanie jest wręcz tragiczne. Nie odczuwa się tego, gdy smaruje się zdrowe rączki, ale na popękane...masakra. Po nałożeniu pieką niemiłosiernie. Dzieje się tak zapewne przez substancje zapachowe, no ale mimo wszystko. I jeszcze konsystencja... Rzadki, ale za to bardzo dobrze się wchłania:) No cóż, nie można mieć wszystkiego:)
CENA: chyba 8,90 zł za 75 ml.
PODSUMOWANIE: Nie kupię, nie polecam:(
OCENA OGÓLNA: 1/5 (za zapach)
I jeszcze dzisiejsze mini zakupy w Rossmanie.
No i moja perełka dzisiejszego dnia:) Olejek rycynowy:) W końcu się zebrałam i kupiłam:)
Następny post niestety dopiero po moim przyjeździe, czyli gdzieś 26 sierpnia:( Na wszelkie pytanie również nie będę miała możliwości odpowiedzieć przed 26. Trzymajcie się cieplutko:*:*
Regenerująca maseczka do stóp Feet Up Advanced z Oriflame to mój hit ;)
OdpowiedzUsuńmiałam a raczej mam krem do rąk tylko, że nie uzywam go u mnie się nie sprawdził
;)
Balea aloesowy mój hit forever! niestety limitowanka ubiegłoroczna, ale mam jeszcze zasapsik :D
OdpowiedzUsuńwlasnie przypomnilas mi ze istnieje cos takiego jak oriflame. Do listy zakupow z Polski dodaje ich podklad Giordani- o ile maja go jeszcze w ofercie. Milego odpoczynku ! ;)
OdpowiedzUsuńNie używałam żadnego z tych kremów.
OdpowiedzUsuńLubię krem 2 w 1 :) niestety musiałam go zamienić na specyfiki do alergicznej skóry, bo zimą tylko takie radzą sobie z moją okropną skórą na dłoniach. :(
OdpowiedzUsuńDo rąk najlepsze jest masło shea - to najzwyklejsze. Mój ojciec-muzyk, nic innego do rąk nie używa. Zanim zaczął go stosować w zimie miał popękaną skórę aż do krwi i nie mógł grać. Smaruje masłem ręce 2-3 razy dziennie i nie ma już tego problemu.
OdpowiedzUsuńja zostawiłam swój olejek rycynowy 120 km od Poznania -_- i jestem bez niego już drugi tydzień...
OdpowiedzUsuńzapraszam na rozdanie, juz jutro koniec http://po-prostu-pastelowe.blogspot.com/2012/06/pierwsze-pastelowe-rozdanie.html
Ja tez może kiedyś kupie ten olejek...kurcze chodzę za nim już ze 2 miesiące i zawsze zapomne...sklerotyczka ;)
OdpowiedzUsuńKażdy pewnie bardzo ładnie pachnie :)))
OdpowiedzUsuńOTAGowałam Cię :)
OdpowiedzUsuńwięcej szczegółów u mnie: http://owidia-kosmetyki.blogspot.com/
Zapraszam i pozdrawiam :)