Co miesiąc obiecuje sobie, że nie będę zbierała pustych opakowań po to, żeby później cyknąć im kilka fotek i umieścić na blogu. I tak samo, co miesiąc (odruchowo) każde opróżnione pudełko ląduje w szafce. A poza tym, ostatnio wzięłam się za porządki w kosmetykach (i dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego ILE JA TEGO MAM!!). Efekty widać głównie w lakierach do paznokci (szczegóły niżej:)), bo pozostałych niekochanych produktów nie miałam siły fotografować i od razu wylądowały w koszu.
A więc, jak już są, to coś trzeba z nimi zrobić. Zapraszam na lipcowy projekt denko:)
WŁOSY:
1. Aussie 3 minutowa odżywka- taki średniak. Nie zauważyłam jakiegoś specjalnego odżywienia, ale jako produkt "na co dzień" sprawdza się dobrze. Włosy są po niej błyszczące, dobrze się rozczesują. W kosmetyczce czekają jeszcze trzy 75 ml miniaturki, po które chętnie sięgnę:)
2. Garnier Ultra Doux olejek z awokado i karite- jedna z moich ulubionych drogeryjnych odżywek. Moje włosy są po niej gładkie, wręcz "lejące" (mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi:)). Pięknie się błyszczą i świetnie układają. Na pewno kupię kolejne opakowanie, ale na razie jej miejsce zajmuje 2-minutowa odżywka z Balea o której wspomnę niedługo:)
LAKIERY DO PAZNOKCI:
1. Giordani Gold Oriflame- jeden z nielicznych lakierów, które zużyłam do końca:) Przepiękny, cukierkowy róż. Z tego co się orientuję, była to edycja limitowana. A szkoda.
2. Essence- tadam!!:) Kolejny zużyty do końca. I kolejny ulubieniec, którego zastępcy cały czas szukam:)
3. Jumpy- kupiłam go...dobre 4 lata temu. I na początku chętnie używałam. Później odszedł w zapomnienia...
4. Miss Sporty- zwykły, bezbarwny. Oszczędzę komentarza:D
5. ??- powiem Wam szczerze, że nie mam pojęcia "co to jest". Zalegał w moim pudełku z lakierami już jakiś czas. Prawdopodobnie (gdy jeszcze nadawał się do czegokolwiek) używałam go do francuskiego manicure.
6. Safari- lubiłam go...przez krótki czas. Połowa zgluciałego lakieru wylądowała w koszu.
7. Miss Selen- służył do paznokci u stóp, bo pasował do sandałów na koturnie:)
PIELĘGNACJA CIAŁA:
1. Isana balsam do ciała- używałam jako balsam oraz do balsamowania włosów (moje niestety nie przepadają za tą metodą). Bardzo fajnie nawilża, ładnie pachnie. No i jest mega wydajny:) Recenzja
TUTAJ.
2. Nivea balsam pod prysznic- na początku miałam do nich mieszane uczucia. Polubiłam, gdy pierwszy raz zabrałam na basen. Świetnie nawilża po chlorowanej wodzie. Koniec z uczuciem ściągniętej skóry:) No i oczywiście ładnie pachnie (mój kakao czy tam kokos:)).
ŻELE I PEELINGI:
1. Oriflame Swedish Spa peeling do ciała- bardzo fajny, cukrowy zdzierak. Świetnie nawilżZużyłam go już bardzo dawno temu, ale (jak to zwykle u mnie bywa) odrobinka została w opakowaniu i poszedł w zapomnienie:) Pisałam o nim
TUTAJ (ale lepiej tam nie zaglądajcie :D To był początek mojej blogowej przygody:) )
2. Luksja żel pod prysznic- bardzo przyjemny produkt:) W przypadku żeli lubię różnorodność (cały czas w mojej łazience ląduje nowy produkt:)). Ten nie wysusza skóry, dobrze się pieni a to do tego ładnie pachnie. Czego chcieć więcej:)
3. Dusch das żel pod prysznic- mniej więcej to samo co w przypadku Luksji :)
MAKIJAŻ:
1. Miss Sporty- potworek!! Totalny niewypał. Chociaż nie wiem czego ja się po nim spodziewałam. Udało mi się go zużyć w połączeniu z innym, za ciemnym podkładem. I powiem Wam, że jako "rozjaśniacz" sprawdził się ok:)
2. Rimmel Stay Matte- od razu przepraszam za upaćkane opakowanie:) Jeśli chodzi o sam podkład. Bardzo, ale to bardzo go polubiłam. Świetnie (wręcz genialnie) kryje, matuje na bardzo długo. Wiem, że niektórym przeszkadza jego gęsta konsystencja (ja czasami mieszałam go właśnie z potworkiem miss sporty). Poza tym, rewelacja:)
3. Lovely korektor- polubiłam:) Świetny korektor za śmieszne pieniądze (ok. 7 zł). Polecam:)
4. Nivea pomadka do ust- no i znowu nie skrytykuje:)Pomadkę polubiłam za fajne nawilżanie i delikatny kolorek. Trwałością nie grzeszy.
PIELĘGNACJA TWARZY:
1. Be beauty płyn micelarny- świetnie znany chyba każdej z Was:) I jeden z moich ulubieńców:)
2. Bingo Spa kolagenowe serum do mycia twarzy- jeden z tych produktów, który prawie pusty leżał i czekał aż sobie o nim przypomnę i zużyje do końca. Pisałam o nim
TUTAJ.
3. Maść z witaminą A- kolejne opakowanie. O jej wszechstronnym zastosowaniu pisałam
TUTAJ.
......................................................................................
Jestem z siebie dumna, że w końcu udało mi się zużyć produkty, które prawie puste zalegały w mojej łazience:) A jak u Was?:) Więcej zużywacie czy kupujecie?:)