Witajcie po dłuższej nieobecności.
Może inaczej...witajcie po NAJdłuższej przerwie w historii bloga ;/ Wszystko przez nawał pracy, szkoły, masy projektów (w ostatnim czasie "założyłam" chyba z pięć firm...zachciało się studiowania brandingu :/) Mam masę zaległości...które postaram się nadrobić:) Mam nadzieję, że mnie nie opuścicie:)
Zacznę od recenzji nafty kosmetycznej firmy Anna, którą jakiś czas temu otrzymałam w ramach współpracy z firmą Werner i Wspólnicy. Spośród bogatej gamy produktów, otrzymałam wersję z witaminą A+E. Oprócz niej firma proponuje warianty z:
*olejkiem rycynowym,
*aloesem,
*sokiem z pokrzywy,
*czarną rzodkwią,
*biopierwiastkami
Czym wyróżnia się moja wersja? Producent pisze, że: "Działa przeciwłupieżowo. Sprawia, że włosy
stają się łatwiejsze w rozczesywaniu. Na
skutek działania NAFTY KOSMETYCZNEJ ANNA z
witaminami A+E z atomizerem
włosy odzyskują blask, witalność, są zregenerowanie, odżywione oraz lśniące". Jak stosować? Wystarczy rozpylić naftę bezpośrednio a włosy, 10 minut przed myciem. Można stosować ją również jako maskę. Wystarczy wymieszać 3 łyżeczki nafty z żółtkiem, nałożyć na włosy i po 10 minutach dokładnie zmyć.
Ja stosowałam ją bezpośrednio na włosy. Dzięki atomizerowi nie ma problemów z aplikacją (czego bardzo nie lubię w przypadku innych naft). Jednak najlepiej rozpylać ją nad wanną. W innym przypadku będziecie miały upaćkaną całą podłogę i wszystko dookoła :)
Jej cechą charakterystyczną jest niewątpliwie zapach. Moja mama stwierdziła, że "pachnie" dieslem (jak na stacji benzynowej). Mi to jednak w zupełności nie przeszkadza:)
Przed pierwszym użyciem obawiałam się, że będę miała ogromny problem ze zmyciem produktu (tak było w przypadku innych tego typu produktów). Jednak wystarczyło dwukrotne mycie ( w moim przypadku zazwyczaj była to schauma z fito-kofeiną albo gliss kur milion gloss i ultimate repair).
Jeśli chodzi o kwestię najważniejszą, czyli działanie. Włosy miały być miękkie, lśniące, odżywione....
Moje włosy nie zareagowały aż tak optymistycznie. Fakt, stosowanie nafty nadało im blasku, jednak nie zauważyłam, żeby były bardziej zregenerowane czy miękkie. Co więcej... po użyciu nafty włosy były szorstkie, ciężkie do rozczesania. Jednak drugiego dnia nie wyglądały tak, jak zwykle. Zazwyczaj nadawały się wyłączenie do związania w kucyk. A tutaj niespodzianka...Spokojnie mogły zostać rozpuszczone:) Jednak nadal źle się rozczesywały, plątały. Mimo to...dobrze układały...Nie puszyły, nie tańczyły każdy w inną stronę. Dziwne? No troszkę:)
Jeśli chodzi o regenerację...na to potrzeba czasu:) Więc nie zostaje mi nic innego, jak nadal stosować naftę i czekać na rezultaty:) Jednak następnym razem zdecyduję się na wersję z sokiem z pokrzywy:) Być może w tym przypadku uda mi się uniknąć plątania i szorstkości.
Naftę kosmetyczną firmy Anna można kupić w drogeriach na terenie całego kraju. Kosztuje ok. 10 zł
Strona producenta: www.pphanna.pl
Zapraszam również na funpage'a New ANNA Cosmetics: KLIK.
...........................................................................................
Stosujecie naftę? jaki wpływ ma na Wasze włosy?:)
Przy okazji zapraszam Was do polubienia mojego funpage'a:) KLIK KLIK KLIK :)
Buziaki
Astoria:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Etykiety
Anna
Avon
Balea
Balsam do ciała
Bandi
Bebe
Bingo Spa
Bourjois
Dax Cosmetics
Demakijaż
Dezodorant do stóp
DM
Eveline
Farmona
Garnier
Hean
Ingrid Cosmetics
Inspirowana
Isana
Joanna
Kosmetyki uniwersalne
krem BB
Krem do rąk
Krem do stóp
Krem do twarzy
Kremowanie włosów
Lakiery do paznokci
marsylskie.pl
Maseczki do twarzy
maść z witaminą
Maybelline New York
Miss Sporty
Mleczka
mydełko Aleppo
Nivea
Odżywki do włosów
Oriflame
Pantene
Peeling
Peeling do twarzy
Perfecta-No problem
pielęgnacja twarzy
pielęgnacja ust
pielęgnacja włosów
płyn dwufazowy
Podkład
Projekt Denko
Prywatne:)
Puder do twarzy
Recenzje
Rilastil
Rossmann
Schwarzkopf
Serical
Szampon
TAGi
Virtual
Werner i Wspólnicy
Wibo
Wishlista
Współpraca
Yankee Candle
Z innej beczki:)
zakupy
Ziaja
żel do mycia twarzy
Tej nafty akurat nie stosowałam, ale inne tak. Moje włosy różnie reagują podobnie jak Twoje. Zawsze mieszam naftę z maską i żółtkiem. Po zmyciu włosy są proste jak druty, pięknie błyszczą, ale końce mam trochę sztywne i szorstkie :(
OdpowiedzUsuńNo właśnie... Mam dokładnie to samo. Tak samo po olejowaniu...;/
Usuńnigdy nie używałam żadnej tafty kosmetycznej, ale chyba pora wypróbować :)
OdpowiedzUsuńJeśli Twoje włosy polubią tą metodę, to na pewno wyjdzie im to na dobre. Jeśli nie...to tylko strata czasu:)
UsuńMiałam kiedyś naftę firmy anna, ale właśnie tą nalewana wprost z bueteleczki. Koszmarna aplikacja, atomizer byłby jak znalazł :)
OdpowiedzUsuńButeleczka z atomizerem New Anny Cosmetics to świetny pomysł na równomierne rozprowadzenie kosmetyku.
UsuńNie znałam tej nafty, ale doceniam inne, nawet wspominałam już o niej na blogu. Jeżeli masz chęć to poczytaj ;-) Moje włosy uwielbiają naftę ;-)
OdpowiedzUsuńWłaśnie ją testuje ale zapach prawdziwej nafty mnie odstrasza.
OdpowiedzUsuńNafty kosmetycznej jeszcze nigdy nie stosowałam, odkąd obcięłam moje włosy ograniczyłam się tylko do masek oraz olei :)
OdpowiedzUsuńSto lat temu miałam jakąś naftę, ale chyba nie pasowała moim włosom, bo już nigdy żadnej nie kupiłam :P Fajnie, że ta ma atomizer, to używanie jest przyjemniejsze, tylko szkoda, że zostawia tą szorstkość..
OdpowiedzUsuńuzywałam nafry z innej firmy ale chyba nic mi nie pomogła ;p
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie ;)
Miałam kiedyś raz do czynienia z naftą, muszę się znowu pokusic o spróbowanie.
OdpowiedzUsuńNigdy nie stosowałam nafty kosmetycznej.. Póki co chyba jeszcze się wstrzymam ;-)
OdpowiedzUsuńNie próbowałam ale ostatnio tyle dziewczyn ją chwali że nabrałam ochoty żeby przetestować :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie. Używam naft do włosów New Anna Cosmetics i jestem zachwycona.
Usuńnie próbowałam nigdy ;(
OdpowiedzUsuńNigdy nie próbowałam, ale nie mam chyba i takiej potrzeby
OdpowiedzUsuń