Jak nie poddać się jesiennej handrze...

...czyli post zakupowy:)
Mnie chyba jednak dopadła jakaś kosmetyczna depresja, bo udałam się na zakupy z wielkimi  planami, a wróciłam z zaledwie kilkoma rzeczami. Ale spokojnie:) Na październik mam baaaaardzo ambitne plany:)

Z rzeczy, które znam i lubię kupiłam podkład Ingrid Cosmetic (o którym nie raz Wam wspominałam) oraz szampon do włosów Schauma z pobudzającą fito-kofeiną.
W końcu udało mi się kupić (czyli nie dopadła mnie skleroza podczas zakupów:) ) wychwalaną przez wiele z Was odżywkę Ultra Doux Garniera. Jeszcze jej nie użyłam, ale na pewno podzielę się z Wami moją opinią:)
Dodatkowo  uzupełniłam braki kremu do rąk i do stóp. Tym razem zdecydowałam się na glicerynowy krem do rąk Eveline Cosmetics, który okazał się strzałem w dziesiątkę:) A dla stóp wybrałam Rossmann'owskiego maziaka Fuss Wohl.

I to tyle:)
Miałyście coś z powyższych rzeczy?
...............................................................................................................
Patrzę za okno i aż mi się buzia uśmiecha:) Widzę SŁOŃCE!!!!:):):) Chyba mamy jeszcze szansę na piękną, ciepłą jesień:)
Udanego dnia:):)

Nowy wygląd bloga:)

Jak już zapewne niektóre z Was zauważyły, mój blog przeszedł ostatnio ogromną metamorfozę.  Od dawna jego wygląd pozostawiał wiele do życzenia i jedynie podkreślał  moje beztalencie w dziedzinie grafiki komputerowej:)

Aż w końcu, któregoś pięknego dnia natknęłam się na blog Karoliny, na którym możemy podziwiać efekty jej pracy i ogromny talent (na prawdę ogromny!!!!!:) )!:)

Napisałam i już po wymianie kilku meili otrzymałam pierwszą propozycję szablonu (później kilka kolejnych, ale ten, który widzicie teraz, cały czas krążył mi po głowie. I tak zostało:) ). Karolina z cierpliwością znosiła moje "niezdecydowanie":)
A teraz, po niespełna tygodniu, mój blog w końcu wygląda tak, jak chciałam od bardzo dawna:)

A teraz również Wy możecie mieć swój wymarzony szablon:) Karolina ogłosiła na swoim blogu konkurs, w którym możecie wygrać nowiuśki szablon, wykonany specjalnie dla Was:)
Zgłaszajcie się, bo na prawdę warto: LINK :)

Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję:):*

..................................................................................................
A jak Wam się podoba?:)

Mój pierwszy krem BB- Bourjois 8in1

Dzisiaj nadszedł czas na moje trzy grosze na temat kremu BB Bourjois, który jakiś czas temu wygrałam w rozdaniu organizowanym przez mysieuszkę wraz z serwisem bangla.pl.



Jest to mój pierwszy krem BB, który miałam okazję testować, dlatego też bardzo ucieszyłam się z wygranej:) Dlaczego nigdy nie skusiłam się na tego typu produkt? Ponieważ BBki zawsze kojarzyły mi się z płynnymi, mało kryjącymi podkładami, które właściwie nie robią nic (a niby mają być cud-miód-malinkowe).
Jakież było moje zdziwienie, jak ujrzałam BB Bourjois.
Już samo opakowanie skradło moje serducho. Piękne, eleganckie, kobiece. Świetnie pasuje do każdej torebki:) Dodatkowo wyposażone jest w praktyczne lusterko oraz gąbeczkę. Jednak osobiście jestem zwolenniczką nakładania wszystkiego paluchami, więc dołączona gąbka nie sprawdziła się u mnie w ogóle. Mam wrażenia (z resztą, jak w przypadku każdego podkładu/pudru wyposażonego w gąbkę), że wpija ona większość nakładanego kosmetyku.

Obietnice producenta dotyczące tego kremo-podkładu są bardzo zachęcające. A ile w tym prawdy? Zobaczmy...:)

8 korzyści podkładu BB Cream : 

1- Ujednolica aż do 16 h
Może  niekoniecznie 16, ale do 8 jest super:) Kolor skóry faktycznie jest wyrównany, wszelkie przebarwienia (w moim przypadku pojedyncze piegi, które jeszcze pozostały po letnim słoneczku) wyrównane. Jednak po dłuższym czasie (czyli po ok. 10-11 godzinach) mogą tworzyć się smugi. Ale wiadomo, że jest to zależne od naszego trybu dnia. Jeśli nie będziemy się specjalnie przemęczały, wytrzyma na prawdę długo:) 

2- Wygładza skórę

O taaak!!!:) Skóra jest bardzo gładka, wręcz satynowo miękka:)

3- Miejscowo tuszuje niedoskonałości

Tak, tak, tak:) Bardzo fajnie tuszuje pojedyncze "niedoskonałości" (czyli po normalnemu- pryszcze :D)

4- Usuwa oznaki zmęczenia

Dość sceptycznie podeszłam do tego punktu, bo niespecjalnie chciało mi się wierzyć, że jak wstanę po 4 godzinach snu, to będę wyglądała, jakbym przespała co najmniej 8. A tu...niespodzianka:) Świetnie maskuje "worki pod oczami" po nieprzespanej nocy:) 

5- Matuje 

No tutaj to bym się czepiała. Jak dla mnie, to on prawie w ogóle nie matuje. Zapewne jest to sprawka dość tłustej konsystencji. Ale odrobina pudru załatwia sprawę i dodatkowo utrwala całość.

6 -Zachowuje młodość skóry

Yyy...no tutaj to się raczej nie wypowiem:) Zdecydowanie za krótko go używam. Ale sądząc po efekcie, jaki możemy uzyskać po jednorazowym użyciu, wszystko jest możliwe:)

7- Nawilża
Taaak:) Cudownie nawilża:)

8 - Chroni dzięki SPF 20

No i super, że dodatkowo posiada filtr:)

Dodatkowo producent obiecuje:  
"Jego kremowa formuła łatwo wtapia się w skórę zmieniając się w delikatny ultra lekki puder, dla uzyskania "Efektu drugiej skóry" perfekcyjnie wygładzonej i ujednoliconej! Dzięki zawartym w nim składnikom i pigmentom mineralnym , podkład BB Cream zapewania tuszowanie niedoskonałości na miarę, , pozostawiając makijaż bardzo naturalny"

Tak, jak już wcześniej pisałam, nie jest to typowy, lekki krem BB. Jego konsystencja jest dość ciężka, jakby tłusta, ale kremowa. Od razu przypadła mi do gustu, chociaż przyznam, że nawet dla mnie, zwolenniczki "treściwych" podkładów jest troszkę za ciężka.  Przypomina mus, który okazuje się dość trudny do rozprowadzenia. Ale praktyka czyni mistrza:)
Makijaż faktycznie wygląda na naturalny (oczywiście jeśli dobierzemy odpowiedni odcień:)). W moim przypadku, odcień 24 Hale Clair, okazał się za ciemny. Ale znalazłam na to sposób i mieszam go z innym, jaśniejszym podkładem, co dodatkowo nadaje mu bardziej "płynnej" konsystencji.

A do wyboru mamy cztery odcienie: 21 Vanille, 22 Beige Dore, 23 Beige Rose no i 24 Hale Clair.
Cena tego cudaka jest dość wysoka, jak na tak małą gramaturę. Jednak wydaje mi się, że warto zainwestować ok. 60 zł za 6 g (No może lepiej polować na promocje:)), ponieważ mimo dość "ciężkiej" konsystencji jest wydajny.

Podsumowując: Jako nowicjuszka w temacie kremów BB, mogę z czystym sumieniam polecić go każdej dziewczynie:) Jestem z niego bardzo zadowolona i myślę, że zdecyduje się na kolejne opakowanie. Zawsze dość sceptycznie podchodziłam do kosmetyków, które mają zrobić wszystko, a tu proszę:) obietnice producenta sprawdziły się w 90%:) 

Dla zainteresowanych skład:
C12-15 Alkyl Benzoate, Polymethylsilsesquioxane, Isononyl Isononanoate, Cera Microcristallina (Microcrystalline Wax), Titanium Dioxide, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Dimethicone, Synthetic Wax, Butyl Methoxydibenzoylmethane, Alumina, Quaternium-90 Bentonite, Hydrogenated Palm Kernel Glycerides, Polyethylene, Polysilicone-11, Hydrogenated Palm Glycerides, Parfum (Fragrance), Butyl Acrylate/Hydroxypropyl Dimethicone Acrylate Copolymer, Pentaerythrityl Tetra-Di-T-Butyl Hydroxyhydrocinnamate, Isomalt, Alpha-Isomethyl Ionone, Aqua (Water), Lecithin, Rhododendron Ferrugineum Leaf Cell Culture Extract, Lactic Acid, Sodium Benzoate [+/- (May Contain) : Ci 77007 (Ultramarines), CI 77019 (Mica), CI 77491, CI 77492, CI 77499 (Iron Oxides), CI 77891 (Titanium Dioxide)]

............................................................................................
Jeszcze raz bardzo dziękuję mysieuszce oraz serwisowi bangla.pl za możliwość przetestowania kremu. Jednocześnie zapewniam, że fakt, iż otrzymałam produkt nieodpłatnie, w żadnym stopniu nie wpłynął na obiektywność mojej oceny
.............................................................................................
A na koniec słowo wyjaśnienia. Ostatnio jestem dość rzadkim gościem na Waszych blogach. Jest to spowodowane nową (i właściwie pierwszą:)) pracą, która wymaga ode mnie dość dużego zaangażowania. Dodatkowo czas na dojazd (niby na miejscu, bo Wrocław, a jednak 8 km robi swoje:) ). I tak to wygląda:)
Życzę Wam udanego weekendu, który zbliża się wieeelkimi krokami:)

Kolagenowe serum do mycia twarzy- Bingo Spa

Nadszedł czas na moje trzy grosze na temat kolagenowego serum do mycia twarzy Bingo Spa, które jakiś czas temu wygrałam w rozdaniu u Balbiny, której chciałam bardzo podziękować za możliwość przetestowania go :)
Dlaczego kazałam Wam tak długo czekać na wyniki mojego testu? Ponieważ spodziewałam się, że jeśli jest to serum, to na efekty trzeba trochę poczekać. A co mi dało to czekanie, dowiecie się niżej:)

Od producenta:  "Kolagenowe serum BingoSpa do mycia twarzy o kremowej, puszystej konsystencji i subtelnym zapachu, delikatnie myje i pielęgnuje pozostawiając skórę odżywioną, nawilżoną i pachnącą.

Serum Bingo Spa zawiera czysty kolagen i kwas mlekowy. Kolagen stanowi 1/3 całkowitej masy białek tworzących tkankę skórną i jest jej najważniejszym składnikiem.
Po 25 roku życia, w komórkach skóry zaczyna ubywać kolagenu, słabną włókna kolagenowe powodując utratę jędrności i elastyczności, pojawiają się zmarszczki. Fizjologiczny proces starzenia się skóry polega na postępującym przekształcaniu się kolagenu rozpuszczalnego znajdującego się w młodej tkance, do postaci nierozpuszczalnej, która traci zdolność pobierania wody. Skóra traci wówczas elastyczność, staje się sucha oraz pojawiają się zmarszczki."


OPAKOWANIE:
Jest to dość istotny szczegół podczas oceny (zwłaszcza dla wzrokowców, takich jak ja). Często pierwsze wrażenie ma wpływ na to, czy kupimy dany produkt.
W tym przypadku opakowanie zasługuje na ogromny plus. Wygodna pompka pozwala na dozowanie odpowiedniej ilości kosmetyku. Aplikator sięga do dna buteleczki, więc nawet, gdy produktu jest
mało, nie ma problemów z wydostaniem go:)
Do tego bardzo przyjemna dla oka, prosta szata graficzna:)
KONSYSTENCJA:
Konsystencja tego mleczka (bo tak bym go określiła) jest dość płynna, ale nie utrudnia aplikacji. Faktycznie jest kremowa (jak zapewnia producent), ale puszysta już niekoniecznie :) Kosmetyk podczas mycia nie pieni się, praktycznie nie zmienia konsystencji, co bardzo mi się spodobało:) 
ZAPACH:
Dość mocny, mydlany. Na początku nie za bardzo mi odpowiadał, ale  krótkim czasie przyzwyczaiłam się do niego i zaczął mi się podobać. Dodatkowo długo pozostaje na skórze. Gdy używam go wieczorem, rano cała poduszka nim pachnie:)
WYDAJNOŚĆ: 
Produkt mimo, że się nie pieni, jest bardzo wydajny. 300 ml butla wystarczy na bardzo długo.
DZIAŁANIE:
No i najważniejsze, czyli działanie.
Pierwsze efekty  można poczuć już po pierwszym użyciu. Skóra jest bardzo mięciutka, gładka, ale niekoniecznie nawilżona. Nie obejdzie się bez użycia kremu. 

Serum idealnie ją oczyszcza, świetnie radzi sobie z resztkami makijażu. Skóra aż skrzypi z czystości:) Dlatego jest to produkt idealny dla osób z cerą tłustą lub mieszaną.  A więc obietnica producenta, co do pielęgnacji spełniona.
Podczas mycia trzeba uważać, żeby nic nie dostało się do oka, bo piecze niemiłosiernie.

Jednak przyznam, że spodziewałam się po nim czegoś więcej. Serum kojarzy mi się z czymś skoncentrowanym, działającym silnie i szybko. I mimo, że nie należę do przedziału wiekowego 25+ (jest to chyba grupa, do której skierowany jest kosmetyk, chociaż nigdzie nie jest to dokładnie zaznaczone) i ze zmarszczkami nie mam jeszcze specjalnych problemów, to wydaje mi się, że nie ma szans, żeby coś z nimi zrobił. Patrząc na skład, kolagen faktycznie się w nim znajduje. Co prawda nie na czołowej pozycji, ale jest, więc na pewno jakiś pozytywny wpływ na naszą skórę ma. 

Mimo wszystko jestem z niego zadowolona. Jest to świetny produkt do codziennej pielęgnacji skóry, który na pewno spełni to zadanie w 100%. Dodatkowym plusem jest również cena. 9,90 za ogromną
butelkę z bardzo wygodnym apliakatorem. Rewelacja!:) Można go znaleźć w supermarketach w sklepach internetowych. Mój pochodzi z drogerii internetowej naturica.pl
 ......................................................................................................................................
Używałyście tego serum? Jakie były Wasze wrażenia?:)

(mini)zakupy w sierpniu

Sierpień minął mi pod znakiem podróży. I tych wakacyjnych i tych nieco mnie (pomiędzy dwoma mieszkaniami), przez co kompletnie nie myślałam o zakupach (mój portfel jest mi za to bardzo wdzięczny:) ).
I chyba dobrze się stało, bo dopiero teraz, jak wszystkie kosmetyki mam w jednym miejscu (no, prawie) widzę, ile ich jest (a łazienkę mam sporą). Jakbym jeszcze poszalała z zakupami, to nie mam pojęcia, gdzie bym to upchała. Przeglądam internet i zastanawiam się, jakby to wszystko zorganizować (świetnym rozwiązaniem okazały się pudełeczka DIY. Cuda można zrobić:) ). Już prawie wszystko gotowe, więc mogę w pełni cieszyć się nowym mieszkankiem:)
A przechodząc do  zakupów, to jest ich na prawdę, jak kot napłakał.

 
Figowo-granatowy balsam do ciała Isana już od dawna chciałam wypróbować. Jak do tej pory spisuje się całkiem nieźle, ale o nim kiedy indziej.  Mascara wodoodporna na wakacjach to rzecz niezbędna:) Ja zdecydowałam się na Miss sporty i powiem Wam, że bardzo mi się spodobała. I ma zwykłą szczoteczkę (nie silikonową!:) ). Coś do opalania (niestety okazało się, że w Niemczech jesień przychodzi zdecydowanie wcześniej. I nie było opalania), w tym przypadku Sun Ozon. Do tego doszedł szampon Schauma z fito-kofeiną, który nie załapał się na zdjęcie.
I to tyle. Na prawdę!:)
+
wygrana u Justyny

I koniec. Krótko, szybko i na temat:)
Udanego czwartku Wam życzę:) Łapcie ostatnie promienie słońca:)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...