To już rok!:)

Tak, tak. To już rok:) Dokładnie 29 lipca 2012 roku powstał ten oto blog:)
Od tej pory bardzo dużo zmieniło się w sposobie mojej pielęgnacji czy makijażu.
Bardzo dużo nauczyłam się od WAS!:):*
Dziękuję, że jesteście!!!:):*:*:*
                                                                      źródło

Puder z jedwabiem i witaminą E od Wibo

Puder o którym dzisiaj napiszę to moja ostatnie odkrycie:) Kupiłam go przypadkowo. Ot tak wrzuciłam do koszyka (Wam na pewno też się tak zdarza:) ). I chociaż nie ma zbyt dobrych opinii na WIZAZu, mi w 100 % przypadł do gustu.


"Puder z bogatą formułą zawierającą minerały oraz wit.E nadając skórze zdrowy i naturalny wygląd.  Cera jest odpowiednio nawilżona. Przeznaczony do  każdego rodzaju skóry z uwzględnieniem osób o wrażliwej cerze i skłonnościach do problemów skórnych. Łatwo się aplikuje za pomocą dołączonej do produktu gąbeczki. Nie pozostawia smug i zapewnia wyjątkową trwałość przez wiele godzin."
  • wygładza i nadaje skórze jedwabistą gładkość
  • maskuje niedoskonałości, nie pozostawia smug 
  • zapewnia wyjątkową trwałość przez wiele godzin
OPAKOWANIE:
Puder mieści się w bardzo wygodnym, solidnie zamykanym i estetycznym pudełeczku. Można wrzucić go do torebki, bez obaw, że otworzy się, pokruszy i wszytko wysmaruje. 
Dodatkowym plusem jest obecność lusterka oraz gąbeczki. Ja praktycznie jej nie używam, ponieważ jak już wiele razy wspominałam, wszelkiego rodzaju pudry wolę nakładać pędzlem. Chciaż muszę przyznać, że jest to najporządniejsza gąbeczka, jaką do tej pory spotkałam w tego typu produktach:) Miękka, z praktyczną wstążeczką.

 
 
KONSYSTENCJA:
Przyznam, że na początku miałam problem z aplikacją tego pudru pędzlem. Byłam przyzwyczajona do "kruchych" produktów, które bez problemów "otulały" pędzel.
Tutaj konsystencja jest...hmm...chciałoby się rzec "pudrowa". No tak. Ale dodatkowo jakby kremowa, delikatna. Taki jakby zbity mus.
Jeśli chcemy nałożyć produkt pędzlem, wystarczy tylko troszkę więcej namachać się nim i już:)
A jeśli chodzi o aplikację dołączoną do opakowania gąbeczką. Wydaje mi się, że "wchłania" ona większość pudru. Poza tym, aby rozprowadzić go równomiernie, trzeba się jeszcze więcej namachać niż pędzlem. Przynajmniej w moim przypadku:) Wynika to raczej z moich "umiejętności" niż wad kosmetyku, bo mojej mamie wychodzi to perfekcyjnie ;)

ZAPACH:
Kolejna zaleta pudru:) Delikatny, pudrowy. Zdecydowanie umila aplikację:)

MOJA OPINIA:
Pudru to bardzo ważny element mojego makijażu. Używam go praktycznie codziennie  i oczekuję od niego głównie zmatowania, wygładzenia i NIE WYSUSZENIA. 
Ten sprawdza się w 100 %:) Po nałożeniu, skóra twarzy staje się matowa, promiennie odżywiona. Nie wysusza skóry, a wręcz ją nawilża. Nie uwydatnia suchych skórek na nosie, co oczywiście wiąże się z odpowiednim nawilżeniem.
Nie podrażnia, nie uczula. Czyli obietnice producenta spełniona:)
Jedyną jego wadą jest trwałość.  "Wiele godzin"? Czyli ile dokładnie? No właśnie. Całego dnia to ona na pewno nie wytrzymuje. Wiadomo, że latem, gdy praży słońce, a z czoła spływa pot, trudno jest utrzymać matową skórę przez 12 godzin. I nie spotkałam się jeszcze z kosmetykiem, który by sprawdzał się w tej kwestii idealnie (a Wy?:) ). Ile dokładnie wytrzymuje Wibo? Nie jestem w stanie dokładnie tego określić, ale myślę, że ok. 3-4 godzin. Oczywiście po upływie tego czasu poprawki mile widziane:) Puder nie sprawia tu problemów. Nie roluje się, ani nie osypuje.
Wydajność jest dość dobra, ale szału nie ma. 
Gama odcieni jest spora i myślę, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Czy to mat, czy z drobinkami, ciemny brąz, czy jasna brzoskwinka:)
No i oczywiście cena. Ok. 12 zł za  15 g. 

OCENA KOŃCOWA-  5+/6


 Miałyście ten puder? A może macie swojego niezastąpionego faworyta?:)

 

Haul ubraniowy...

...czyli to, co kobity  lubią najbardziej :)
Nigdy nie robiłam tego typu postów, ale jak to mówią, zawsze musi być ten pierwszy raz:)
Oświadczam, że letnie braki w szafie uzupełnione!:) Część rzeczy kupiłam jeszcze w Polsce, a część już w Niemczech.
Zdjęcia robione "na szybko", w przerwie między opalaniem, a opalaniem i kąpaniem. Więc wybaczcie:)

Sukienki i bluzka: żeby nie było, że jestem tak szeroka: ta pierwsza jest wiązana!! :D


Szorty:



I oczywiście pareo. Musi być:)

Zapomniałam sfotografować strój kąpielowy, ale wygląda on tak:
Tankini nigdy nie miałam, ale z tego jestem bardzo zadowolona. Jest świetnie wykonane, idealnie dopracowane. Firma "Naturana".
 Zdjęcie pochodzi z TEJ strony.




Nowości w czerwcu

Mam wielki nieporządek w zdjęciach. Są one porozrzucane po kilku plikach. Stare z nowymi, nowe ze starymi. Jedna wielka MASAKRA! I co najgorsze nie mam ochoty zabrać się za to z prostej przyczyny. Przeraża mnie to!:) Dlatego właśnie nie jestem w 100% pewna czy pokaże Wam wszystkie nowości. Wydaje mi się, że było ich zdecydowanie więcej. No ale cóż...Gdybym tylko wiedziała, gdzie są te zdjęcia...:)
Na początku pewniaki. I coś, z czego jestem najbardziej zadowolona, czyli nagroda, którą otrzymałam od Balbiny. Pierwszy raz wygrałam cokolwiek. I to jakie cudo!:) Recenzja w przygotowaniu. Na razie mogę powiedzieć, że jestem bardzo miło zaskoczona.
Do tego słodkie kolczyki-ogryzki:)
Balbinka dorzuciła jeszcze lakier Golden Rose, który bardzo mi się podoba!:) Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję Kochana!:):*

Zakupy z Rossmanna ograniczyły się do minimum. Pasta do zębów (Colgate Max White One) i zmywacz (Isana-mój ulubiony!:))) to rzeczy niezbędne. Lakieru (kurczakowy piasek Wibo) nie mogłam sobie odmówić, nawilżone chusteczki (Cleanic) zawsze dobrze mieć pod ręką, a w separatorki zaopatrzyć się musiałam, ponieważ moje "stare" dostały się w łapki moich kotków i niewiele z nich zostało. 
PS. Wiem, że zdjęcie jest okropnej jakości, ale niestety, gdy je robiłam pogoda nie dopisała.


 Kolejne łupy pochodzą z Kropki. Tylko tam mogę kupić mój podkład:) Akurat był w zestawie z kamieniem, który nawiasem mówiąc, okazał się ogromnym niewypałem. I ten okropny zapach! Fuj!;/ Ale o tym innym razem. Cena: 15,25 zł
Od dawna poszukuję miętowo-mlecznego lakieru do paznokci, więc gdy zobaczyłam ten z Delii, wiedziałam, że musi być mój:) Kolor na paznokciach wygląda pięknie, gorzej z trwałością. Kosztował ok. 5,50 zł.

To wszystko? Nie możliwe:) Na pewno brakuje utwardzacza do paznokci pewnej, bliżej nieokreślonej firmy. Coś mnie podkusiło i kupiłam go w małym sklepiku z tipsami, żelami, akrylami i innymi bajerami. Jednak zarówno ten sklep, jak i sam utwardzacz to jedna wielka porażka! Całkowicie zmienia kolor lakieru, nie przedłuża jego trwałości, niespecjalnie przyspiesza wysychanie. Jedyne, co mi się w nim podoba to połysk, jakie daje! Paznokcie wyglądają pięknie, są błyszczące, gładkie. PRZEZ...uwaga...1 DZIEŃ!!!!!!
.................................................................................................................

Ps. Dopadła mnie chyba jakaś straszna zaraza. Jestem w Niemczech, kosmetyki Balea na wyciągnięcie ręki w ogromnych ilościach, a mnie to NIE KRĘCI!!! Hmmm...Mam jeszcze 3 tygodnie.
Pozdrowienia z bardzo słonecznego Odenspiel:)

Majowo-czerwcowe denko

Dwumiesięczne denko to już u mnie tradycja:) Większość kosmetyków to "zużytki" czerwcowe, bo w maju, przez maturę, nie miałam czasu ani ochoty na żadne zabiegi pielęgnacyjne.
Bez zbędnego tłumaczenia mojej tygodniowej nieobecności, do dzieła!:)


PIELĘGNACJA CIAŁA:

1. Termoaktywne serum wyszczuplające Eveline Cosmetics- używałam go głównie do domowego body wrappingu i z całą pewnością mogę powiedzieć, że jest to mój ulubiony kosmetyk tego typu. Ciało po jego użyciu jest jędrne i gładkie. Chociaż w wersji na lato zdecydowanie polecam serum chłodzące:)
2. Kokosowy mus do ciała Farmona- pisałam o nim TUTAJ. Zapach na początku troszkę mnie drażnił, ale później stał się moim ulubieńcem. idealny na lato:) Zdecydowanie jestem na TAK:)
3. Masło do ciała Planet spa Avon- najlepszy kosmetyk, jaki do tej pory używałam z Avonu. Cud, miód, malinka! Świetnie nawilżał, idealnie się rozprowadzał. Mój ulubieniec:) A w słoiczku zamieszkały gumki do włosów:)

HIGIENA:


1. Kokosowy sorbet do mycia ciała Farmona- również pisałam o nim TU. Z biegiem czasu mogę stwierdzić, że nie jest to nic wyjątkowego. Ładnie pachniał, ale słabo się pienił. Spodobały mi się te drobinki(nie wiem, co to było), które dodatkowo delikatnie peelingowały.
2. Żel pod prysznic Nivea- ładnie pachniał, dobrze oczyszczał. Do tego nie podrażniał i dobrze się pienił. Cóż chcieć więcej?:)
3. Próbka żelu pod prysznic Original Source- po pierwsze rewelacyjny zapach! Przepiękny, orzeźwiający. Po drugie konsystencja w postaci musu. Cudo!:) na pewno kupię pełnowymiarowy produkt:)

TWARZ:


1. Podkład Ingrid Cosmetics- mój ulubiony!:) Daruje sobie kolejną porcję ochów i achów na jego temat:) Przypomnę jedynie, że rewelacyjnie kryje i kosztuje grosze. Więcej na jego temat TUTAJ.
2. Olejek Pichtowy- zrobiłam tonik, ale nie mogę wypowiedzieć się na temat efektów stosowania, ponieważ kurację musiałam przerwać. Trochę z lenistwa, trochę z potrzeb mojej problematycznej skóry.
3. Peeling Garnier- łoo matko! Ten peeling nie miał końca!! Na początku spisywał się świetnie, ale z biegiem czasu moja skóra zaczęła mieć inne wymagania, którym nie mógł już sprostać. Wiem jednak, że na pewno nie wrócę do niego. Głównie ze względu na niezbyt ciekawy skład. Recenzja TU

WŁOSY:


1. Szampon Head&Shouders- pomógł pozbyć mi się łupieżu, którego nabawiłam się podczas używania szamponu Joanny z Apteczki Babuni. Moje włosy go polubiły, więc następne opakowani już w użyciu:)
2. Lakier do włosów Taft- kolejny zabytek, którego używałam wieki (nie przekraczając terminu oczywiście:)). Lakier jak lakier. Jednak wolę czarny.

DŁONIE i STOPY:

1. Zmywacz do paznokci Isana- zdecydowanie wolę wersję migdałową:)
2. Krem do stóp Oriflame- wersja na noc. Świetnie nawilża, a efekty widać już po jednej aplikacji. Dobrze się wchłania, ale jest dość treściwy, więc nawet po przebudzeniu miałam wrażenie, że cały czas mam go na stopach. Ładnie pachnie. Nóżki są po nim gładziutki i mięciutkie:)
3. Krem do rąk Be beauty- czy jest osoba, która go nie zna?:) Kolejny kosmetyk z serii biedronkowych hitów:) Bardzo go polubiłam:) Świetnie nawilża, ale dość długo się wchłania. Dlatego stosowałam go głównie na noc. Jednak jest to ta kategoria kosmetyków, które lubię zmieniać i testować, ale  pewno kiedyś kupię go ponownie:)

INNE:

1. Showtime Kylie Minouge- moja ukochana perfuma!! Piękny, słodko-owocowy zapach!:) Na pewno kupię kolejny flakonik. Albo delikatnie zasugeruje komuś, że bardzo ją lubię i niestety mi się skończyła (w końcu 130 zł drogą nie chodzi :D)
2. Pasta do zębów Colgate max white one- no cóż mogę rzec o paście?:) No lubię ją i tyle:)
3. Elmex- jakiś skoncentrowane coś, do użytku raz w tygodniu. Pasty elmex lubię bardzo, a to coś poleciła mi dentystka. O co chodzi dokładnie? Nie mam pojęcia...:)

I to by było na tyle.
W przygotowaniu mam post z czerwcowymi nowościami, ale nie mam pojęcia, kiedy go dokończę. W ostatnim czasie  brakuje mi czasu na wszystko. Jestem w trakcie szukania mieszkania we Wrocławiu (na  szczęście nie jestem z tym sama. Jest jeszcze moja mamusia:*:)), a dzisiaj dowiedziałam się, że w sobotę jedziemy do znajomych do Niemiec. Na urlop(do Niemiec nad piękne jeziorko:)) jadę dopiero pod koniec sierpnia, ale również z tym jest trochę zamieszania:). Jutro zakupy, bo uświadomiłam sobie, że nie mam stroju kąpielowego!:) No a w czwartek Wrocław. Oglądać pierwsze mieszkania. To też wiąże się z czasem, bo do Wro. mamy 100km. Mam nadzieję, że uda mi się wziąć do Niemiec (w sobotę) laptopa i mój internet będzie tak funkcjonował. Wtedy nadrobię wszystkie zaległości!!:)
Trzymajcie się cieplutko!:) Do napisania:)


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...