Otymistycznie ;):):):):):)

Koniec stresu, niepewności, nieprzespanych nocy(no chyba trochę mnie poniosło:)).
Matura zdana w stopniu zadowalającym!:)  Chociaż  należę do osób, które bardzo dużo wymagają od siebie i zawsze są w pewnym stopniu niezadowolone ze swoich wyników.
Chociaż dzisiaj usłyszałam już tyle słów gratulacji i podziwu, że chyba przestaje narzekać i zaczynam wierzyć w siebie i swoje możliwości na 100%!:)
A teraz uciekam uczcić sukces ze znajomymi!:)
Trzymajcie się cieplutko:):*
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!:):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):):D:D:D!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

O "glutku" słów kilka:)

Zapewne słyszałyście o akcji Balbiny. Osobiście biorę w niej udział od 16 czerwca.
Możecie się jeszcze dopisać(do 30 czerwca) :)

Postanowiłam dorzucić swoje trzy grosze na temat siemienia lnianego i jego cudownych właściwościach. Dodam, że jestem jego fanką od bardzo dawna. Jednak działając w pojedynkę z systematycznością bywało różnie:) Czasami miała taki okres, że pilnowałam, aby w ciągu dnia "zjeść" dwie łyżeczki. Po kilku dniach zapominałam i do kuracji wracałam po tygodniu albo dwóch. A teraz nie ma wymówek:)
Ale przejdźmy do tego, co do tej pory udało mi się osiągnąć.

W chwili obecnej, na mojej głowie powstał mini busz baby hair. Dodatkowo moje włosy rosną w ekspresowym tempie(na prawdę!:)). Są widocznie zdrowsze, lśniące.

Myślę, że gdyby nie siemię, również moje paznokcie byłyby w dużo gorszym stanie, ponieważ praktycznie cały czas pokryte są lakierem. Również w tym przypadku wzrost jest dużo szybszy.

A jaki wpływ ma siemię na skórę? W  moim przypadku jest ona nawilżona, w żadnym miejscu (nawet na nogach, z czym zawsze miałam problem) nie ma śladu po suchych i szorstkich plackach. Jak na razie nie przyczynił się do zmniejszenia trądzikowego problemu, ale na to dam mu jeszcze szansę:)

Siemię jest również polecane osobą dbającym o linie (a która z nas o nią nie dba:)). Ma bardzo dobry wpływ na nasz żołądek oraz jelita. Jest źródłem wielu witamin i składników mineralnych, takich jak:
*witamina E- czyli witamina młodości:) Poprawia wygląd skóry, wzmacnia naczynia krwionośne, dostarcza do komórek wiele składników odżywczych.
*witamina B1 i B6- przyspieszają gojenie się ran, zwiększają odporność organizmu oraz działają bardzo korzystnie na nasz układ nerwowy.
*cynk- ma ogromny wpływ na kondycję naszych paznokci oraz włosów.
*lecytyna, kwas foliowy, błonnik, wielonienasycone kwasy tłuszczowe, itd.....
Jest tego na prawdę dużo, ale myślę, że jeśli ktoś będzie chciał pogłębić swoją wiedzę na ten temat, zajrzy do wyszukiwarki:)

Siemię można stosować zarówno od wewnątrz, dodając je do jogurtów, koktajli, czy sałatek, ale również od zewnątrz, w postaci maseczek na twarz oraz włosy czy też płukanek.
Sposobów jest wiele, trzeba jedynie działać systematycznie i podziwiać, jak na głowie przybywa baby hairków:)



A jak jest u Was? Stosowałyście kurację siemieniem? Jakie zauważyłyście efekty?

Owocowa pielęgnacja stóp, czyli Feet up na lato

Wczoraj 30 stopni, słońce, UPAŁ. A dzisiaj 16 stopni, chmury, deszcz...A coś po środku by się nie dało...?;)
Kosmetyki, które dzisiaj wezmę "pod lupę" idealnie sprawdzają się w tej pierwszej wersji pogodowej, ale w drugiej też się przydają.
Owocowy zestaw Feet up od Oriflame to moje nowe odkrycie:)

 1.Agrestowy dezodorant do stóp:
Po pierwsze-zapach, który jest największym atutem tego kosmetyku. Cudowny, słodki, owocowy, lekko miętowy. Bardzo długo utrzymuje się na stopach. Po drugie- dezodorant cudownie orzeźwia, odświeża i pielęgnuje. Uwielbiam uczucie chłodu i orzeźwienia, które pojawia się po psiknięciu:) Jest to dość charakterystyczny efekt dla kosmetyków z mentolem. Taki chłodek i "lekkość":)
Stopy po użyciu tego cuda są mięciutkie, milutkie i pachnące:
Do opakowania nie mam zastrzeżeń. Spray rozpyla się bardzo wygodnie, z 150 ml butelką również nie ma problemów.
Wydajność również jest dobra. Jednorazowo wystarczy rozpylić niewielką ilość kosmetyku. 
Do tej pory nie przywiązywałam uwagi do kosmetyków tego typu. Wystarczył mi krem:) Ale teraz psikacz ten na pewno będzie stałym gościem w mojej letniej kosmetyczce;)
Cena standardowa to 22 zł. Jednak często dostępny jest w promocji. Zazwyczaj kosztuje 13,90 zł.
Skład: 
ALCOHOL DENAT., BUTANE, ISOBUTANE, PROPANE, TRIETHYL CITRATE, PARFUM, GLYCERIN, PROPYLENE GLYCOL, MENTHOL, AQUA, LACTIC ACID, MENTHA PIPERITA LEAF EXTRACT, RIBES GROSSULARIA FRUIT EXTRACT, METHYLPARABEN, SORBITOL.

2.Porzeczkowy krem do stóp:
Krem, według opisu producenta, ma nawilżać  i odświeżać stopy.
Odświeża  cudownie. Po jego użyciu, tak jak w przypadku dezodorantu, towarzyszy nam przyjemny efekt chłodzenia. Szybko się wchłania, ale jest długo wyczuwalny na stopach. Nie jest to typowy efekt pozostawienia tłustej warstwy, bo krem wchłania się całkowicie. Powiedziałabym bardziej, że jest to taka chłodna, lekko żelowa otoczka. Mi ona w żadnym wypadku nie przeszkadza:)  Zazwyczaj używam go na noc. Rano jeszcze go czuje:)
Jeśli chodzi o nawilżanie. W tej kwestii nie wyróżnia się niczym szczególnym. Nie jest też mistrzem. Nie poradzi sobie raczej z bardzo przesuszonymi stopami, ale w codziennej pielęgnacji sprawdza się świetnie. 
Pięknie pachnie, za co go uwielbiam:) Konsystencja jest idealna. Nie jest to tłuścioch. Raczej lekki kremik o delikatnie kremowo-żelowej formule.
Opakowanie to standardowa, 75 ml tubka.  Wygodna.
Cena standardowa to 16 zł. W promocji kosztuje 9, 90zł. 
Skład:
AQUA, GLYCERIN, BUTYROSPERMUM PARKII BUTTER, CAPRYLIC/CAPRIC TRIGLYCERIDE, STEARYL ALCOHOL, CETYL ALCOHOL, DIMETHICONE, GLYCERYL STEARATE, PEG-100 STEARATE, METHYLPARABEN, CARBOMER, IMIDAZOLIDINYL UREA, CETEARETH-20, PARFUM, STEARIC ACID, PROPYLENE GLYCOL, PROPYLPARABEN, PEG-40 HYDROGENATED CASTOR OIL, LIMONENE, SODIUM HYDROXIDE, HEXYL CINNAMAL, LINALOOL, PHENOXYETHANOL, ALPHA-ISOMETHYL IONONE, RIBES NIGRUM SEED OIL, ETHYLPARABEN, CI 60730, CI 17200
 





Podsumowując, jest to bardzo ciekawy zestaw, który świetnie sprawdzi się w letniej pielęgnacji stóp. Szczerze mówiąc po cenach standardowych nie kupiłabym ich na pewno, ale ceny promocyjne są już całkiem normalne.
 Lubicie "owoce w kosmetykach"?:) Jakie są Wasze ulubione, niezastąpione kremy do stóp?




PS. W ostatnich dniach sen z powiek spędzała mi rejestracja w systemie rekrutacyjnym Uniwersytetu, co wiązało się oczywiście z ostatecznym wyborem(o zgrozo!) kierunku studiów. Troszkę pozmieniałam swoje plany, dokonałam gruntownego porządku swoich myśli i ambicji. Efekt? Chyba w końcu wiem, czego chcę:) Na razie nie zdradzę szczegółów. Żeby nie zapeszać.
Trzymajcie kciuki, żeby się udało:)
Udanego tygodnia!:)

Lakierowe lato cz.1- w roli głównej Blue Lake Wibo:)

Dzisiaj parę słów o lakierze, który ostatnio bardzo często gości na moich pazurkach:)
Myślę, że tego pana nie muszę nikomu szczególnie przedstawiać:)
Blue Lake to piękny, delikatny błękicik stworzony przez Gosię
Kolor jest cudowny, zakochałam się w nim od pierwszego pomalowania. 
Aplikacja również przebiega bezproblemowo. Pędzelek jest bardzo wygodny, chociaż wąski.
Do idealnego krycia potrzeba dwóch warstw (jak chyba w większości lakierów). Pierwszą z nich zazwyczaj nakładam dość cienką, drugą natomiast grubszą. 
Jeśli chodzi o czas schnięcia. Tyle się o nim naczytałam....Że długo, że bardzo topornie. A tu wcale nie jest tak tragicznie. Czasu, co prawda nie mierzyłam, ale pierwsza warstwa już po kilku(kilkunastu) minutach jest sucha. Druga potrzebuje nieco więcej, ale nie jest to nie wiadomo jak długo.
A jak jest z trwałością? No właśnie...różnie:) Dzisiaj mam go na pazurkach już czwarty dzień. Nie ma żadnych odprysków, zadrapań. Innym razem po dwóch dniach zaczyna odpryskiwać. Loteria:)
Cena: ok. 6 zł w Rossmannie.
Z blogerskiej kolekcji mam jeszcze Peaches and Cream oraz Mint Sorbet. Ale o nich innym razem:)

z lampą                                                                                                                                                               bez lampy, w naturalnym świetle




















 Aktualnie na pazurkach mam kropki.  Bo ogarnęła mnie "kropkomania":)



Znacie? (ot pytanie:D) Lubicie?:)

Moje pierwsze Yankee Candle:)

Kilka dni temu listonosz przyniósł mi paczuszkę. Były to oczywiście woski YC, które zamówiłam w mydlarni Hebe. Czas oczekiwania na przesyłkę był bardzo krótki, więc zdecydowanie mogę polecić zakupy w tym sklepie:)
Jeszcze w czerwcu będzie można skorzystać z promocji:)


Zdecydowałam się na 7 zapachów. Tak na dobry początek:)
  • Black Coconut - Czarny kokos- uwielbiam kokos, więc chyba nie muszę tłumaczyć, dlaczego go wybrałam:)
  • Pink Sands - Różowe Piaski- zainteresowało mnie połączenie cytrusów, słodkich kwiatów i wanilii.  
  • Honey Blossom - Miodowe Kwiecie- gdy zobaczyłam, że główne nuty zapachowe to piżmo i drzewo sandałowe...dla mnie to wystarczyło:) A tu dodatkowo miód, frezja i nektar kwiatowy...:)
  • Red Berry & Cedar - Borówka i Cedr- ten zapach wpadł do mojego koszyka zupełnie przypadkowo, ponieważ musiałam zastąpić czymś Pink Dragon Fruit, które bardzo chciałam, a którego nie było w Hebe:)
  • Sweet Strawberry - Słodka Truskawka- lato, wakacje, więc i truskawki:)  Tak po prostu:)
  • Sandalwood Vanilla - Drzewo sandałowe i wanilia- znowu drzewo sandałowe:)
  • Beach Walk - Spacer po plaż- i to jest jedyny wosk, jaki do tej pory paliłam:) Dość mocny, perfumowany, ale zarazem świeży. Mocno wyczuwalne piżmo, wzbogacone lekko kwiatowymi, ale słodkimi nutami. Bardzo ciekawy zapach:) I to właśnie na jego podstawie mogę stwierdzić, że woski te są baardzo wydajne. Wrzuciłam mały kawałeczek, spaliłam trzy świeczuszki a wosku prawie nie ubyło:)
 Wiem, że to oklepany temat, ale jakie są Wasze ulubione zapachy?:) Które polecacie?






Znalazłam TUTTI FRUTTI :D

W związku z dość sporym zainteresowaniem, jakie wywołała ostatnia recenzja peelingu Farmony, postanowiłam  podzielić się z Wami tą informacją:)
Przeglądając dzisiejsze "gazetki", którymi listonosz co tydzień zapycha moją skrzynkę, znalazłam bardzo ciekawą ofertę:)
Otóż, od czwartku 6 czerwca, w ofercie Intermarche pojawią się owe peelingi, w promocyjnej cenie 3zł 49gr!!!:) A więc, jeśli w pobliżu macie ten supermarket...:) W takiej cenie warto
spróbować:)

 Który wybierzecie?:)

Egzotyczna mieszanka od Farmony

Czyli peeling do ciała o zapachu fig i daktyli. A jeśli w grę wchodzą tak cudowne mieszanki zapachowe, to od razu wiadomo, że zostały wyprodukowane przez firmę Farmona:)
A to możemy przeczytać na buteleczce:


"Kuszący zapach fig i daktyli to chemia miłości - dodaje pewności siebie i wydobywa naturalny urok osobisty, któremu nikt się nie oprze.
Peelingujące drobinki zanurzone w delikatnym żelu doskonale usuwają zanieczyszczenia i martwe komórki naskórka. Ciało pozostaje idealnie oczyszczone i wygładzone, a skóra miękka i delikatna w dotyku"




Ot, taki mały, niepozorny. Jedak nic bardziej mylnego:)
Opakowanie jest bardzo wygodne, zapewne idealnie sprawdzi się w podróży:)
120 ml, przezroczysta buteleczka, z zamknięciem typu klips mieści w sobie ogromną ilość zdzierających drobinek, otulonych czerwonym musem. Bo właśnie w taki sposób określiłabym konsystencję tego cuda. Dość płynny mus. Zdecydowanie zaliczyłabym go do peelingów drobnoziarnistych. Nie rozpuszcza się pod wpływem wody, przez co jeszcze lepiej peelinguje.
Nie spodziewałam się, że to maleństwo okaże się tak dobrym zdzierakiem.
Ciało po jego użyciu jest idealnie gładkie, dobrze oczyszczone, pachnące:) Nie pozostawia na skórze tłustej powłoczki. Nie podrażnia, chociaż osoby z bardzo wrażliwą skórą powinny uważać, ze względu na dość ostre drobinki.
No i zapach...:) Cudowny, owocowy, słodko-kwaśny...Mmm...Uwielbiam:) Idealna odmiana po ciężkich , zimowych zapachach, w których dominował rozgrzewający imbir i cynamon (nie żebym nie lubiła:)).




 Peelingi dostępne są w czterech wersjach zapachowych:
 figi i daktyle
wiśnia i porzeczka
melon i arbuz
jeżyna i malina










Wszystkie kuszą:) Cena również. Za 120 ml opakowanie zapłacimy 5 zł. Niestety nie widziałam ich w sklepach stacjonarnych. Ale bez problemu możemy kupić je na stronie producenta, czyli tu:  http://www.farmona.pl/.


Produkt miałam przyjemność testować dzięki uprzejmości firmy Werner i Wspólnicy, za co serdecznie dziękuję. Fakt, iż otrzymałam kosmetyk za darmo nie miał żadnego wpływu na obiektywność  recenzji.
 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...