Peeling ryżowy Bandi

Peeling ten otrzymałam dzięki uprzejmości Pani Anny z firmy BANDI. Jak już wspominałam wcześniej, do 19 maja możecie skorzystać z 10 % rabatu na zakupy w sklepie www.bandi.pl/sklep. Kod: astoria-cosmetic.

Od producenta:  "Wygładzający peeling ryżowy nie tylko dobrze wygładza i zmiękcza skórę, ale również ożywia i pobudza ukrwienie. Peeling bogaty jest w natłuszczające oleje dzięki którym odżywia skórę, likwiduje szorstkość i nadmierne zrogowacenia. Dodatkową zaletą jest piękny relaksujący zapach."


OPAKOWANIE:
200  ml., bardzo wygodne w użyciu. Na początku wydawało mi się, że trudno będzie wydobyć go z buteleczki. Jednak nic mylnego. Zamknięcie na klips sprawdza się idealnie. Butelka wykonana jest z miękkiego plastiku, co dodatkowo ułatwia dozowanie. Na uwagę zasługuje design. Buteleczka wygląda bardzo elegancko, ozdobny wzorek świetnie się prezentuje, dodaje całości uroku.


KONSYSTENCJA:
Peeling należy do grona drobnoziarnistych zdzieraków. Dzięki żelowej konsystencji nie spływa podczas "wcierania". Od razu zauważyć można obecność trzech, głównych składników: zmielonego ryżu i pestek brzoskwini oraz łączącą całość oliwę z oliwek. Odgrywa ona bardzo dużą rolę. Sprawia, że skóra zostaje otulona lekko tłustą, nawilżającą  powłoczką.


ZAPACH:
Jako osoba zwracająca uwagę na takie szczegóły, czuję się wręcz dopieszczona. Zapach jest bardzo przyjemny, delikatny. Bardzo kobiecy:) Długo utrzymuje się na skórze.
DZIAŁANIE:
No i przechodzimy do sedna. Peeling jest bardzo dobrym zdzierakiem. Idealnie złuszcza, a przy tym jest bardzo delikatny. Skóra po jego użyciu jest mięciutka, gładziutka i pachnąca:) Pozostawia na skórze delikatną, tłustą powłoczkę, dziki czemu użycie balsamu nie jest konieczne. Idealna wersja dla leniwych;)  Powłoczka ta nie jest uciążliwa, ponieważ po pewnym czasie wchłania się  w skórę, świetnie ją nawilżając.
Produkt jest bardzo wydajny, co również należy do jego zalet:)
Po spłukaniu z ciała drobinki pozostają na wannie. Jednak dziwne, żeby ryż i pestki brzoskwini się rozpuściły:) A więc nie uznaję tego, jako wady:)
Bardzo polubiłam ten peeling. Spełnił wszystkie moje wymagania:)
CENA: 47 zł
OCENA OGÓLNA: 6/6!!:)

Fakt, iż otrzymałam produkt nieodpłatnie, w żadnym stopniu nie wpłynął na obiektywność mojej recenzji.

Waniliowa ochrona włosów łamliwych i rozdwajających się......

...czyli Schauma "Krem i olejek". Z tej serii zdecydowałam się na wypróbowanie szamponu oraz sprayu. Na zakup tego zastawu zdecydowałam się po krótkiej przygodzie z Schaumą do włosów farbowanych (mojej mamy), która sprawiła, że moje włosy były bardzo mięciutkie, lśniące. Więc stwierdziłam, że jeśli polubiły kosmetyk całkowicie niedostosowany do swoich potrzeb (nie są farbowane:)), ten w 100% dostosowany (bardzo się rozdwajają), będzie strzałem w 10:)
Ale po kolei.

Szampon


Na opakowaniu przeczytamy: "Kremowa formuła szamponu z olejkiem arganowym, o zapachu kwiatu wanilii, regeneruje zniszczone partie włosów i rozdwajające się końcówki. Zredukowana łamliwość i wygładzone włókna włosów. Formuła z intensywnie pielęgnującymi proteinami przywraca włosom utracone proteiny"

OPAKOWANIE:
Standardowa, 400ml butelka. Wygodna w użyciu. Bez zastrzeżeń.
KONSYSTENCJA: 
Bardzo kremowa, nie za rzadka, nie za płynna. Sprawia, że szampon bardzo dobrze się pieni, prze co jest wydajny.
ZAPACH:
Tutaj zdania są podzielone. Mimo wszystko mi bardzo się podoba. Waniliowy, słodkawy, jakby budyniowy.
DZIAŁANIE:
Po pierwszych użyciach włosy były bardzo gładkie, lśniące, nie puszyły się, nie elektryzowały. Byłam zachwycona. Byłam...właściwie to dalej jestem. Zadowolona, już nie zachwycona. Na początku szampon faktycznie poprawiła ich stan. Nie żeby całkowicie zlikwidowały problem rozdwojonych końcówek (na to najlepsze są nożyczki), ale sprawił, że wyglądały na bardzo zdrowe. Bardzo dobrze czyści włosy. Sprawdza się również po domowym spa z olejami.
Po umyciu włosy są strasznie poplątane, dlatego też niezastąpiona okazuje się odżywka w spayu, ale o niej za chwilę.
SKŁAD:
Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Chloride, Panthenol, Hydrolyzed Keratin, Argania Spinosa Kernel Oil, Cocamide MEA, Glycol Distearate, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Sodium Benzoate, Citric Acid, Laureth-4, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Parfum, Hydrogenated Castor Oil, Styrene/Acrylates Copolymer, Dimethicone, Polyquaternium-7, PEG-12 Dimethicone , Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Benzyl Salicylate, Propylene Glycol, Glycerin, Limonene, Linalool, PEG-14M, Carmel.

Odżywka bez spłukiwania
 
 
Od producenta: "Odżywka głęboko pielęgnuje łamliwe i rozdwajające się włosy i zapobiega ich łamaniu się. Intensywnie pielęgnująca formuła z cennym olejkiem arganowym i o zapachu kwiatu wanilii wzmacnia włosy od wewnątrz. Rezultat to zdrowo wyglądające i pełne blasku włosy. Odżywka natychmiast ułatwia rozczesywanie włosów po myciu szamponem. Nowa formuła z intensywnie pielęgnującymi proteinami oddaje włosom proteiny, które zostały utracone."
 






OPAKOWANIE:
Wygodne. 200 ml buteleczka, z dozownikiem, który sprawdza się idealnie. Bardzo dobrze rozpyta kosmetyka na całej długości włosów.
ZAPACH:
Na pewno delikatniejszy niż szamponu. Bardzo przyjemny, waniliowy(?). Długo utrzymuje się na włosach za co duży plus.
DZIAŁANIE: 
Tak, jak pisałam wcześniej, odżywka jest niezastąpiona podczas używania szamponu. Bardzo ułatwia rozczesywanie włosów. Jeśli chodzi o efekty. Włosy są po niej miękkie, gładkie, nie puszą się. Czyli po prostu wzmacnia działanie szamponu. I tak, jak w jego przypadku, działanie tego specyfiku najlepiej widoczne jest na początku stosowania. Mimo wszystko jestem z niej bardzo zadowolona. Nie obciąża włosów, nawet jeśli "psikniemy za dużo":) 
Na pewno nie wszyscy ją polubią, ze względu na dodatek silikonów w składzie. Z resztą tak, jak i szamponu.
SKŁAD:
Aqua, Glycol Distearte, Isopropyl Myristate, Cetearyl Alcohol, Dimethicone, Distearoylethyl Hydroxyrthylmonium, Methosulfate, Glycerin, Panthenol, Hydrolyzed Keratin, Argania Spinosa Kernel Oil, Dicaprylyl Carbonate, Quaternium-91, Phenoxyethanol, Cetrimonium Methosulfate, Parfum, Methylparaben, Laureth-23, Laureth-4, Benzyl Salicylate, Citric Acid, Limonene, Linalool, Salicylic Acid, Benzyl Alcohol, Geraniol, Citronelol, Coumarin.


REASUMUJĄC: Bardzo polubiłam ten duet. Po długim rozstaniu z kosmetykami tej firmy, z ogromną chęcią do nich wracam. Za zestaw zapłaciłam ok. 14 zł.
Jednak teraz, jak pisałam Wam w poprzednim poście, jestem na etapie dalszych eksperymentów. Szamponu będę używała na przemian z nawilżającym Joanny. Albo też na jakiś czas z niego zrezygnuje. Zobaczymy:) Ale na pewno w przyszłości do niego wrócę:) Odżywkę używam cały czas,  w przerwach na jedwab, czy też inne spraye.

A jaki jest Wasz ulubiony szampon? Macie swoje ideały? 
Słońce pojawiło się za oknem. A więc, życzę Wam udanego weekendu:) 



 

Puk, puk! Kto tam?...czyli wizyta kuriera;)

A więc mamy wiosnę:) Co prawda za oknami jeszcze tego nie widać, ale WIOSNA brzmi zdecydowanie lepiej niż ZIMA:)
We wtorek pisałam Wam o nawiązaniu współpracy z firmą BANDI, a już dzisiaj kurier dostarczył mi paczuszkę:) Jestem bardzo mile zaskoczona. Zarówno szybkością realizacji, jak i zawartością. W pudełeczku, oprócz kosmetyku wybranego przeze mnie, czyli ryżowego peelingu do ciała, znajdowała się również cała masa próbek oraz katalog. Całość prezentowała się tak:



















W ostatnich dniach uzupełniłam braki oraz kupiłam kilka drobiazgów, na które już od dłuższego czasu miałam chrapkę:)
*kokosowy żel pod prysznic Isana- ot tak, bo lubię kokos
*szampon Joanna "z apteczki babuni"- zaczynam eksperymentować z moimi włosami. Już chyba nic nie pogorszy ich stanu. Mam nadzieję, że "przyjazny" skład tego cudeńka pomoże:)
*antyperspirant Rexona- jednak niezastąpiony:)
*woda toaletowa Mirage Daydream-Oriflame- hmm...jakby ją określić...? W katalogu pachniała ładniej:)
*eyeliner w pisaku Oriflame- mój ulubiony:)
*puder Synergen Rossmann- no jak mogłabym go w końcu nie kupić?:) Tyle pozytywnych opinii o nim czytałam...:)
*peeling enzymatyczny i maseczka Perfecta
A jutro (albo pojutrze) zapraszam na recenzję mojego ostatniego odkrycia:)
Do napisania:)

Wielkanocne inspitacje, współpraca

Wielkanoc tuż, tuż:) Jeśli nie czujecie jeszcze tej atmosfery, całej otoczki, która towarzyszy nam podczas zbliżania się do świąt albo tak, jak ja, nie zdajecie sobie sprawy, że ten czas tak szybko leci i macie spostrzeżenia typu " TO JUŻ WIELKANOC???!!",  zapraszam do oglądania:)
Zdjęcia to mieszanka tego, co znalazłam w sieci i bardzo mi się spodobało:) Między innymi z: KLIKKLIKKLIK







Na koniec pochwalę się, że w ostatnich dniach udało mi się nawiązać współpracę z firmą BANDI, oferującą bardzo szeroką gamę kosmetyków do pielęgnacji ciała. Dzięki uprzejmości Pani Anny, mogłam wybrać sobie produkt, który otrzymam w ramach współpracy. Na co się zdecydowałam? Zobaczycie niebawem:) Powiem tylko, że wybór był baaardzo trudny, ponieważ gama oferowanych przez firmę produktów jest ogromna.
Dodatkowo każdy, kto w ciągu dwóch miesięcy zakupi dowolny produkt, na stronie www.bandi.pl/sklep , ma możliwość skorzystania z 10% rabatu. Kod to: astoria-cosmetic

Moja sobotnia ColoRama:)

Tak, tak. Dzisiaj jest niedziela, ale pazurki malowałam wczoraj.
Natchniona wiosennymi promieniami słońca, nabrałam ochoty na kolorowe pazurki. I w taki oto sposób wybór padł na lakier ColoRama nr 91-punky orange:)

                                                                                                                      
Wielki BOOM na te lakiery już minął, ale ja mimo to mam wśród nich swoich ulubieńców.
Ten, jest zdecydowanie jednym z moich ulubionych kolorków.
Jak dla mnie niewiele ma on wspólnego z pomarańczą. Określiłabym go jako delikatny koral, lekko łososiowy, zabielony. 
Lakier ma idealną konsystencję, nie za gęstą, nie za rzadką. Jedna warstwa wystarczy, aby uzyskać świetny efekt. Szybko wysycha, więc można skusić się na dwie warstwy, dzięki czemu uzyskamy manicure bez skazy.
Nie jest zbyt trwały, no ale cóż...Nie można mieć wszystkiego:) A poza tym dzięki temu możemy częściej zmieniać kolory na naszych paznokciach:)
A tak prezentuje się na pazurkach. Och tak. Przyznaję. Nie przyłożyłam się do ich pomalowania. Na swoje usprawiedliwienie dodam, że zdjęcie robiłam przed poprawkami (nie mam pojęcia dlaczego),  poza tym troszkę się spieszyłam:)
Mimo wszystko widać to, co chciałam, czyli połysk, jaki pozostawia.


Na koniec życzę Wam udanego tygodnia. I przypominam- W CZWARTEK PIERWSZY DZIEŃ WIOSNY!!!!!:)


(nie)trwale matujący podkład Miss Sporty

Hallo, hallo:)
Jak Wam minął weekend. Mi...zdecydowanie za szybko. Tak, to chyba najlepsze określenie:) Pogoda również nie zachwyciła. Po kilku dniach ze słoneczkiem wróciła zima. Miejmy nadzieję, że nie na długo.

Jakiś czas temu, skuszona promocyjną ceną, kupiłam podkład matujący Miss Sporty, So Matte Perfect Stay Foundation. Zdecydowałam się na odcień Ivory. Jednak w tym przypadku kolor nie ma znaczenia, ponieważ podkład w żaden sposób nie spełnia swojej roli. Niestety... Zachęcona trwałym efektem matującym zostałam dość drastycznie sprowadzona na ziemię.
Producent przedstawia go w następujący sposób:  
"Zapewnia nieskazitelną, zdrowo wyglądającą cerę. Kontroluje wydzielanie sebum, zapewnia matowy efekt by wyglądać świeżo przez 14 godzin. Lekka formuła nie zatyka porów i pozwala skórze oddychać. Nie ściera się, nie brudzi obrań. Wzbogacony w witaminy A, C, E i antyoksydanty by chronić skórę przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych" 

Brzmi nieźle, prawda?  Formuła podkładu faktycznie jest lekka. Wręcz za bardzo. Ma niesłychanie leistą konsystencję. Po nałożeniu na twarz sprawia wrażenie, jakby się zważył. Przez to wcale nie wygląda naturalnie, wręcz dziwacznie. Podkreśla rozszerzone pory. Nie matuje. Nie kryje niedoskonałości. Jest nietrwały, na pewno nie wytrzymuje 14 godzin. Jedyne z czym się zgodzę, to nawilżanie. Faktycznie sprawdza się w tej kwestii, nie podkreśla suchych partii. Opakowanie jest bardzo wygodne, pompka odmierza idealną ilość. Ale to nie wystarczy. Próbowałam używać go w różny sposób. Jako podkład, bazę, krem nawilżający. Jednak owa konsystencja powoduje, że tworzy on na na twarzy dziwną powłoczkę, na którą nie da się nałożyć innego podkładu.
Bardzo wątpliwa sprawa z tym podkładem. Chyba pierwszy raz w tak drastyczny sposób zawiodłam się na kosmetyku. Opis był bardzo kuszący, a kosmetyk okazał się wielkim niewypałem.
Napisanie tej opinii nie było dla mnie łatwe, ponieważ bardzo lubię firmę Miss Sporty. Uwielbiam ich lakiery do paznokci, cienie do powiek, pudry. Jednak do podkładu na pewno nie wrócę:(


Używałyście? Macie swoich ulubieńców? Chwalcie się:)

Perfecta? No problem!)

Witajcie:)
Troszkę mnie tu nie było, ale obiecuję, że postaram się nadrobić zaległości. Dzisiaj mam dla Was recenzje produktu, który bardzo mnie zaskoczył. Chodzi o głęboko oczyszczający żel do twarzy Perfecta.
Od producenta: 
Produkt polecany dla: dziewcząt i młodych kobiet do oczyszczania cery trądzikowej i skłonnej do zaskórników i wyprysków.
Jak działa: ekologiczny wyciąg z mango długotrwale nawilża, aktywny cynk zapobiega powstawaniu zaskórników i wyprysków, alantoina łagodzi podrażnienia i przyspiesza regenerację
Efekty: oczyszczona i świeża cera bez zaskórników i wyprysków.
Skład: Aqua, Cocamidopropyl Betaine, Alcohol, Glycerin, Polyvinyl Chloride, PEG-7, Glyceryl Cocoate, PVM/ MA, Decadiene Crosspolymer, Mangifera Indica Fruit Extract, Allantoin, Zinc PCA,Sodium Benzotriazolyl, Butylphenol Sulfonate, Buteth-3, Tributyl Citrate, Disodium EDTA, Sodium Hydroxide, 2-Bromo-2- Nitropropane-1,3-Diol, Ethylparaben, Methylparaben, Benzyl Salicylate, Citral, Benzyl Benzoate, Butylphenyl, Methylpropional, Linalool, Parfum








Od początku podchodziłam do niego dość sceptycznie, ze względu na obecność alkoholu w składzie. Jednak zostałam bardzo mile zaskoczona. Używam go już jakiś czas i nie zauważyłam, żadnych negatywnych skutków. A wręcz przeciwnie. Moja skóra jest po nim idealnie oczyszczona, mięciutka i gładziutka:)  Zapewne jest to sprawa mikrogranulek, które działają jak bardzo delikatny peeling. Wszelkiego rodzaju nieprzyjaciele znikają. Żel wysusza wypryski, ale nie skórę. Co prawda nie nawilża jej, ale nie można od kosmetyku, którego głównym zadaniem jest likwidowanie wyprysków wymagać wszystkiego:)
Konsystencja żelu jest bardzo ciekawa. Zielony kolorek wraz z granulkami bardzo fajnie łączą się tworząc idealnie zgrany duet. Bardzo, ale to bardzo podobają mi się te granulki. Przy pierwszym użyciu nie byłam zbyt zachwycona, ponieważ chciałam żel, a nie peeling. Jednak już przy drugim zetknięciu przekonałam się, że jest to ogromna zaleta tegoż kosmetyku.
 Do tego owocowy zapach, co prawda lekko chemiczny, ale mi to nie przeszkadza:)
Produkt ten zamknięty jest w  150-cio ml, wygodnej tubce. Jest bardzo wydajny, bo wystarczy niewielka ilość do oczyszczenia całej twarzy.
Cena waha się od 8 do 11 zł, z dostępnością również nie ma problemów. Ja swój kupiłam w Rossmannie.

Podsumowując: Świetny żel w bardzo przystępnej cenie. Na pewno będę po niego sięgała jeszcze nie raz:)
 A jakie jest Wasze zdanie? Używałyście go, czy może odstrasza Was skład?



 Na koniec moje ostatnie zakupy. Po wypróbowaniu saszetki z peelingiem enzymatycznym postanowiłam kupić tubkę, ponieważ sprawdził się bardzo dobrze:)













Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...