Długotrwale kryjący podkład- Virtual

Dzisiejszy post miał być zakupowy, no ale pogoda niestety nie chce współpracować i zdjęcia wychodzą okropne. Powiem tylko, że chyba znalazłam w końcu "szampon idealny". Przynajmniej na razie:) Ostatnio przypomniałam sobie o Schaumie, która kiedyś miała zbawienny wpływ na moje włosy. Więc postanowiłam do niej powrócić. Tym razem zaopatrzyłam się w wersję do włosów łamliwych i rozdwajających się, z olejkiem arganowym. Był on w zestawie  ze sprayem bez spłukiwania. Po pierwszym myciu jestem zachwycona, ale zobaczymy, co będzie dalej:) Kupiłam jeszcze balsam do ciała z Eveline z kosmetycznej półki Biedronki oraz krem do twarzy Optimals Skin Energy z Oriflame.

Ale dzisiaj chciałam opowiedzieć Wam o produkcie, który bardzo mile mnie zaskoczył. Nie zastąpi mi on co prawda mojego ukochanego Giordani Gold, ale jest bardzo dobrym "zamiennikiem". Ale po kolei:) Na początek przedstawię gwiazdę postu.
Oto przed Państwem...długotrwale kryjący podkład Joko, Virtual, Ideal Cover Make Up.
 Producent opisuje nam produkt w następujący sposób: 

 "Idealnie dobrany mix polimerów i pokrytych mikroskopijną otoczką silikonową pigmentów zapewnia efekt długotrwałego krycia. Zaawansowana formuła fluidu oparta na bazie emulsji `woda w silikonie` zapewnia doskonałą przyczepność podkładu do skóry.
Kremowa konsystencja podkładu sprawia, że jest on wyjątkowo łatwy i przyjemny w aplikacji.
Formuła `long lasting` z dodatkiem DRY FLO PC zapobiega świeceniu się skóry.
Podkład tworzy naturalny, lekki i aksamitny efekt gładkiej skóry, bez efektu maski.
Fluid został wzbogacony w substancje nawilżające i odżywiające skórę przeciwdziałające jej przesuszeniu. Przeznaczony jest dla każdego typu cery, ponieważ nie ściąga i nie wysusza skóry,
idealny również dla cery suchej, wymagającej dodatkowego nawilżenia."


 Produkt ten kupiłam zupełnie przez przypadek, podczas gdy, wspomniany wyżej ,GG był na wyczerpaniu. I zakochałam się w nim od pierwszego użycia:) Na początku obawiałam się, że po zastosowaniu go, moja skóra wysuszy się, zacznie się łuszczyć na nosie, bo taki efekt miałam po innym podkładzie z tej półki cenowej. Nie pamiętam dokładnie z jakiej firmy był ten "specyfik", ale wiem, że na pewno będę go omijała szerokim łukiem. Ale w tym przypadku taki efekt nie wystąpił. Wręcz przeciwnie. Podkład bardzo fajnie nawilża skórę. Jest dostępny w czterech odcieniach. W moim przypadku był to Toffi. Efekt jest bardzo zadowalający. Doskonale kryje, nie tworząc efektu maski. Jest długotrwały, choć 12 godzin to stanowcza przesada:) 



 ZALETY:
*konsystencja-nie za płynna, nie za gęste. Idealna:)
*zapach-bardzo przyjemny, jakby lekko owocowy, nie duszący
*skóra po jego użyciu wygląda na świeżą, zadbaną
*wydajność- miałam go bardzo długo, choć tubka jest standardowa-30 ml
*bardzo dobrze współgra z pudrem-sypkim lub w kamieniu
*efekt kryjący- doskonały, najlepszy ze wszystkich podkładów, jakich używałam
*opakowanie-30 ml tubka. Minusem jest to, że sporo zostaje na ściankach, więc gdy rozetniemy tubkę okazuje się, że jest go jeszcze bardzo dużo
*trwałość- spokojnie 8-9 godzin
*cena- zapłaciłam za niego 13 zł:)

 WADY:
*jedyną wadą jest dostępność. Kupiłam go w drogerii Koliber i nigdzie indziej go nie widziałam. A szkoda:(

OCENA OGÓLNA: 5+/6
Produkt godny polecenia. Na pewno będę do niego wracać od czasu do czasu( albo jak nie będzie promocji na Giordani Gold xD)
Miałyście? Lubicie?

I jeszcze jedna informacja. Zostałam zaproszona do TAGu "Moje biżuteryjne cuda" zorganizowanego przez melę z bloga melawswiecie.blogspot.com. Dziękuję Kochana, że o mnie pomyślałaś:* Odpowiem na niego innym razem, ale już teraz chciałam Was serdecznie zaprosić do udziału w tej zabawie i pochwalenia się swoimi "błyskotkami":)

TAGowo:)

Witajcie:)
Pogoda za oknem niestety nie zachęca do wychodzenia z domu:( Jest szaro, zimno i ponuro. Trzeba ratować się kubkiem kawy z mlekiem i małym smakołykiem, ażeby nie popaść w jesienną chandrę:) Dobrym sposobem są też zakupy:) W czwartek odwiedziłam galerię i, o dziwo, jestem bardzo zadowolona z zakupów:) Są to przede wszystkim ubranie-sweterek, bluza, spodnie:) Niestety pogoda nie sprzyja także robieniu zdjęć, więc nie pochwalę Wam się zdobyczami:)

Dzisiaj krótko, szybko i na temat:) Zostałam oTAGowana przez dwie dziewczyny, więc aby nie narobić sobie zaległości postanowiłam od razu odpowiedzieć na pytania:)
Na pierwszy ogień idzie TAG "blogowe sekrety". Do zabawy zostałam zaproszona przez mele z bloga melawswiecie.blogspot.com/


   Zasady:
1. Zamieść baner w poście odpowiadającym na TAG.
2. Napisz kto cię o tagował i zamieść zasady zabawy.
3. Odpowiedz na wszystkie pytania.
4. Zaproś do zabawy 5 innych blogerek.



 1. Ile czasu prowadzisz bloga i jak często publikujesz posty?
Bloga założyłam 29 lipca 2012 roku. Posty pojawiają bardzo nieregularnie, z powodu nieustannego braku czasu. Zazwyczaj raz, dwa razy na tydzień(cały czas nad tym pracuję:D)
2. Ile razy dziennie zaglądasz na bloga i czy robisz to w pierwszej kolejności?
Na bloga zaglądam dość często. Jednak nieraz są takie dni, w których nie mam czasu nawet podejść do komputera:( Zawsze w  pierwszej kolejności zaglądam, na listę blogów i z ogromną ciekawością czytam to, co napisały moje "blogowe koleżanki":)
3. Czy twoja rodzina i znajomi wiedzą o tym że prowadzisz bloga?
Z rodziny to wie chyba tylko moja mama:) Sama czasami czyta posty moje i blogów, które obserwuję:)
4. Posty jakiego typu interesują cię najbardziej u innych blogerek?
Są to przede wszystkim posty dotyczące nowości kosmetycznych oraz różnego rodzaju recenzje, ponieważ wiem, że dziewczyny które je piszą znają się na rzeczy i mogę zaufać ich opinii:) 
5. Czy zazdrościsz czasem blogerkom? 
Może nie nazwałabym tego zazdrością, ale bardzo podziwiam wygląd niektórych blogów. No dobra. Zazdroszczę dziewczyną zdolności, do tworzenia pięknej grafiki:) Ale to jest, jak to również powiedziała mela, "zdrowa zazdrość":) 
6. Czy zdarzyło ci się kupić jakiś kosmetyk tylko po to, by móc go zrecenzować na swoim blogu? 
Nigdy mi się to nie zdarzyło. Kosmetyki kupuję dla siebie, a przy okazji oczywiście piszę ich recenzje. Nigdy nie kupiłam nic na siłę, ot tak, aby się tym pochwalić. 
7. Czy pod wpływem blogów urodowych kupujesz więcej kosmetyków, a co za tym idzie, wydajesz więcej pieniędzy? 
Oj tak:) Jak coś wpadnie mi w oko, to wiem, że prędzej czy później muszę to mieć:) 
8. Co blogowanie zmieniło w twoim życiu? 
Przede wszystkim nauczyłam się wielu rzeczy dotyczących pielęgnacji(zwłaszcza włosów), makijażu czy też manicure'u. Zaczęłam inaczej patrzeć na kosmetyki, spoglądać na ich skład.
  9. Skąd czerpiesz pomysły na nowe posty? 
Nigdy jakoś specjalnie nie szukam inspiracji. Pomysły przychodzą nagle, podczas przeglądnia gazet, blogów, no i oczywiście podczas zakupów:) 
10. Czy miałaś kiedyś kryzys w prowadzeniu bloga tak, że chciałaś go usunąć? 
Oczywiście:) 
Pytanie dodatkowe: Co najbardziej denerwuje cię w blogach innych dziewczyn? 
Wydaje mi się, że nie ma takiej rzeczy. Każda z nas ma swój własny pomysł na blogowanie, więc nie oceniam nikogo pod względem wyglądu bloga czy sposobu pisania postów.

I jeszcze jeden TAG do udziału którego zostałam zaproszona przez Angelikę Wojtasik z bloga hairdryeer.blogspot.com. 


1. Twój naturalny kolor włosów:
ciemny brąz 
2. Twój obecny kolor włosów:
ciemny brąz:)
3. Aktualna długość Twoich włosów:
Moje włosy zostały drastycznie ścięte. Aktualnie sięgają mi do łopatek.
4. Długość na jaką chciałabyś zapuścić włosy:
No właśnie już nie wiem:) Raz miałam do połowy pleców, a jeszcze innym razem do ramion:) Ale chyba pragnę powrócić do długości "do połowy pleców":)
5. Jak często podcinasz końcówki:
Uuuu... Lepiej się nie przyznawać, bo nawet tego nie kontroluję:) Wynika to z moich niemiłych doświadczeń z fryzjerem, kiedy to mając włosy do pasa, po wizycie u fryzjera zostało mi ich tylko...tak gdzieś do końca szyi:( Był to chyba "wypadek przy pracy", bo dziewczyna widać nie miała żadnych umiejętności, a do tego miała jakąś własną wizję dotyczącą mojej fryzury.
6. Twoje włosy są proste, kręcone czy falowane:
Proste:) 
7. Jaką porowatość mają Twoje włosy:
Hmmm...Odpowiem tak ,jak Angelika:"Pracuję nad tym":) 
8. Jakie są Twoje włosy (np. normalne, przetłuszczające się, suche itp.)
No właśnie. Moje włosy są suche i mają tendencje do rozdwajania się. A przy okazji. Znacie jakieś dobre odżywki nawilżające?:)
 9. Jak wygląda Twój codzienny włosowy rytuał pielęgnacyjny:
Oj różnie z tym bywa. Jedyne co jest niezmienne to mycie co drugi dzień. A z pielęgnacją... Odżywkę nakładam po każdym myciu, jednak bardzo często, z powodu braku czasu, jest to specyfik bez spłukiwania. Staram się również raz w tygodniu, na weekend, dostarczyć im mega dawkę odżywiania poprzez olejowanie.
10. Czego nie lubią Twoje włosy (np. wiatru, silikonów itd.)
Moje włosy nie lubią prostownicy. Nawet bardzo. Rozdwajają się już na sam jej widok:) I to chyba tyle, bo co do szamponów to nie są wybredne:)
11. Co lubią Twoje włosy (nawilżanie, olejowanie, itp.):
Lubią odżywkę Kallosa- Crema al Latte.
12. Jaka jest Twoja ulubiona fryzura:
Bardzo lubię różnego rodzaju warkocze, kłosy, ale również bardziej standardowe- kucyki oraz, gdy są rozpuszczone.
13. Gdyby Twoje włosy umiały mówić to co by powiedziały: 
Oj jak ja się cieszę, że nie potrafią:)  Na pewno kazałyby mi obchodzić się z nimi delikatniej oraz wyrzucić prostownicę:)

I na koniec jak zwykle odbiegam od zasad i do udziału w TAGach zapraszam wszystkich chętnych:)
Na dziś to tyle:)

Meseczkowy TAG- oczyszczająca maseczka Pure nature

No i w końcu nadszedł czas na maseczkowy post:) Na pierwszy ogień idzie oczyszczająca maseczka "pure nature" firmy Oriflame





O maseczce :"Usuwa zanieczyszczenia i nadmiar sebum. Zawiera glinkę i organiczny ekstrakt z łopianu. Do cery normalnej i tłustej. Odczekaj 10 minut, aż maseczka zaschnie, następnie zmyj."

 Na szczególną uwagę zasługuje tutaj skład, ponieważ znajdują się w nim zarówno perełki o których mówi producent, jak i sporo konserwantów:

AQUA, KAOLIN, GLYCERIN, BENTONITE, BUTYLENE GLYCOL, SODIUM CITRATE, XANTHAN GUM, CITRIC ACID, PHENOXYETHANOL, PARFUM, IMIDAZOLIDINYL UREA, METHYLPARABEN, PROPYLPARABEN,ETHYLPARABEN, ARCTIUM LAPPA EXTRACT, CI 77891

Substancje zaznaczone kolorem zielonym to glinki o działaniu których chyba nie trzeba nikogo przekonywać oraz ekstrakt z łopianu, który znajduje się (niestety) na szarym końcu. Kolorem czerwonym zaznaczone są substancje konserwujące,  które mogą okazać się niemiłą niespodzianką dla osób o skórze skłonnej do alergii. 
Moja skóra jednak nie jest wymagająca i maseczka ta sprawdziła się u mnie bardzo dobrze. Bardzo fajnie oczyszcza skórę, lekko ją matuje. Po jej użyciu skóra jest mięciutka, przyjemna w dotyku. Dodatkowo daje efekt orzeźwienia, świerzości. Aby ją zmyć trzeba się troszkę namęczyć, ale przy pomocy gąbeczki nie ma z tym problemu.


ZALETY:
-opakowanie- 50 ml tubka
-zapach-lekki, delikatny, kwiatowy. Bardzo umila czas, który spędzamy z maseczką na buzi:)
-konsystencja- bardzo dobrze się rozprowadza, nie ześlizguje się
-wydajność- maseczka jest bardzo wydajna
-cena- w promocji można ją dostać za 9,90. Cena regularna jest, moim zdaniem, grubo przesadzona-20 zł]
-efekt matujący, orzeźwiający i, przede wszystkim, oczyszczający.

WADY:
-ten nieszczęsny skład

PODSUMOWANIE
Maseczka, jak dla mnie, sprawdza się w prawie 100%. Troszkę się przeraziłam, gdy zobaczyłam ten skład, ale jeśli spełnia wszystkie wymagania, to nie ma się co czepiać. W tej kwestii to już same musicie zadecydować, bo, jak wiadomo, każda z nas ma inny rodzaj cery i to, co dla jednej jest dobre, dla drugiej może być utrapieniem. Ja osobiście bardzo ją lubię. Mam jeszcze maseczkę złuszczającą z tej serii, ale o niej innym razem:)

OCENA OGÓLNA: 5/6

Szampon przeciwłupieżowy HairX-Oriflame

Witajcie Kochane:)
Na dzisiejszy post miał być zupełnie inny, ale niestety zauważyłam, że baterie w moim aparacie są całkowicie rozładowane, ładowarkę pożyczyłam znajomej, a do sklepu nie wyjdę, bo jestem chora:( Tak to już jest, jak zaświeci słoneczko i pod wpływem euforii ściąga się kurtkę, ciepłą bluzę.
Ostatnio zostałam zaproszona do maseczkowego TAGu przez melę. Dziękuję Kochana:* I właśnie tego typu post miałam umieścić. Trudno. Następnym razem:) Zasady tej zabawy są takie, że teraz ja powinnam zaprosić kilka dziewczyn. Ale myślę, że to nie ma sensu, bo już chyba każda z Was wie, że październik jest miesiącem maseczek:) Więc zapraszam Was wszystkie, do testowania i dzielenia się z nami opiniami o nich:)
Inicjatorem zabawy jest autorka bloga MALINA z bloga testykosmetyczne.blogspot.com




A dzisiaj troszkę mniej sympatycznie. Nie lubię pisać takich postów, ale muszę być obiektywna. Zwłaszcza, że uwielbiam firmę Oriflame. Ale pamiętajcie, że to jest tylko i wyłącznie moje zdanie. Każda może mieć inne, bo każda z nas jest inna, oczywicie wyjątkowa:)
A więc dzisiaj recenzja szamponu przeciwłupieżowego z serii HairX, Oriflame.
Od producenta:" Skuteczny szampon z kompleksem ClariZinc, który oczyszcza włosy i zwalcza przyczyny powstawania łupieżu, a jednocześnie koi skórę głowy. Regularne stosowanie szamponu zapobiega nawrotom problemu."


KONSYSTENCJA:
Konsystencja jest dość leista, jakby lekko ciągnąca się, co jednak nie utrudnia nakładania.
ZAPACH:
Tutaj też nie mam mu nic do zarzucenia. Zapach jest delikatny, nieduszący, choć lekko chemiczny.
OPAKOWANIE:
Produkt zamknięty jest  w 250 ml. opakowaniu. Standardowym, jak dla szamponów.
CENA:
Nie jest wysoka, bo w standardzie wynosi 12,90. Jednak bardzo często jest w promocji i można go nabyć za ok 8-10 zł.
DZIAŁANIE:
No i najmniej przyjemna część. Jeśli chodzi o sposób rozprowadzania, to nie mam mu nic do zarzucenia, bo bardzo dobrze się pieni. Ale jeśli chodzi o to, co zrobił z moimi włosami, to już zaczyna się gorzej. Szampon całkowicie wysuszył je i poniszczył. Stały się matowe, łamliwe, końcówki zaczęły się rozdwajać. Coś strasznego. Po "kuracji" tym szamponem musiałam ściąć włosy dość dużo, bo żadna odżywka nie mogła już sobie z nimi poradzić. A co najlepsze. Nabawiłam się od niego łupieży. Szampon przeciwłupieżowy powinien działać chyba trochę inaczej. Dodam jeszcze, że nie stosowałam go długo. Jedynie kilka razy. I nie są to tylko moje odczucia, bo wszyscy z rodziny, którzy go kupili mieli te same problemy.
Seria HauirX składa się z wielu produktów i wiem, że nie wszystkie tak działają. Wcześniej miałam inny, tylko nie pamiętam który i moje włosy bardzo go polubiły. Ale po tym, co przeszły boję się już eksperymentować z tymi cudeńkami.

Na dzisiaj to tyle:) Do napisania :D




Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...